Pinkpanther II Pinkpanther II
164
BLOG

Jacek Ć. czyżby nowy Brunon K.???

Pinkpanther II Pinkpanther II Polityka Obserwuj notkę 6

Na początek trochę historii, złożonej w całość że strzępów dostępnych w internecie.

W 2012 r. ABW postanowiła zawalczyć o zwiększenie finansowania z budżetu państwa. Aby to osiągnąć potrzebne było nagle, spektakularne zagrożenie i nie mniej spektakularny sukces operacyjny tej służby. Korzystając z doświadczeń carskiej ochrany, która aby wyrobić normę sama zakładała antycarskie organizacje konspiracyjne tylko po to aby później móc wyaresztowac wszystkie zwerbowane gorące głowy, ABW postanowiła wytworzyć polskie wcielenie Breivika. Trafiło na chemika, pracownika naukowego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie - Brunona Kwietnia. Wybrano go ponieważ był z zawodu chemikiem (materiały wybuchowe to chemia), miał w młodości incydent z eksperymentowaniem z domowej roboty "petardami", w wyniku którego stracił 3 palce i co najważniejsze prawdopodobnie był lekko zradykalizowany. Nasłano na niego grupę czterech zakamuflowanych agentów, których zadaniem było pogłębienie jego radykalizacji oraz wszelkie wsparcie w planowaniu zamachu na Sejm RP oraz pomnik żydowskiej martyrologii w Białymstoku. Jako że poziom intelektualny i wyobraźnia członków ABW pozostawia trochę do życzenia, efektem ich wypocin był następujący plan: zdobyć wojskowy transporter opancerzony, odchudzić pancerz boczny, kupić 4 tony saletry amonowej w Szwecji i przywieźć do Polski, wsadzić saletrę do transportera opancerzonego, pojechać wojskowym transporterem opancerzonym do centrum Warszawy, wjechać na teren Sejmu i wysadzić saletrę... Proste jak barszcz... Oczywiście do samego zdarzenia nigdy miało nie dojść bo dzielna ABW w ostatniej chwili udaremnia zamach a saletrę wysiewa na polu buraków w czynie społecznym. Z celu alternatywnego w postaci wysadzenia pomnika żydowskiego ostatecznie zrezygnowano, choć wcześniej podrzucono Kwietniowi kilka kg heksagonu. Pewnie przestraszyli się reakcji środowisk żydowskich na takie "scenariuszowanie".

W każdym razie efekty akcji były następujące: do żadnego zamachu nie doszło, Kwietnia aresztowano i skazano "za zamiar" bo oczywiście ani transportera opancerzonego ani saletry nigdzie nie znaleziono, ABW dostała podwyżki żeby "jeszcze lepiej zapobiegać zagrożeniom", po drodze zamordowano teściową Kwietnia, a na koniec na chwilę przed zakończeniem odbywania kary "zrobiono mu samobójstwo" w zakładzie karnym we Wrocławiu. Jaki kraj, takie służby. Jakie służby, taki Breivika.

Po tym przydługim wstępie historycznym, oddającym trochę sprawiedliwości pokrzywdzonemu przez degeneratów z ABW człowiekowi, przejdźmy teraz do pana Jacka Ć. - ponoć byłego współpracownika Konfederacji i Grzegorza Brauna. Otóż po tym jak Grzegorz Braun przeprowadził w Sejmie akcję gaszenia chanukiji, pan Jacek zorientował się że ktoś włamał się na jego konto w mediach społecznościowych i umieścił wpis zapowiadający wysadzenie we wtorek chanukiji w Sejmie. Jest to ważna sprawa w kontekście akcji dyskredytacji Konfederacji i Grzegorza Brauna bo próbuje przekształcić odbiór społeczny akcji posła Brauna z pozytywnego, viralowego happeningu na poważny, ze złowieszczą premedytacją zrealizowany akt antysemityzmu.

Oprogramowanie rodzaju Pegasus, które - z naruszeniem prawa - zakupiły polskie służby od służb izraelskich pozwala na przejęcie całkowitej kontroli nad dowolnym urządzeniem elektronicznym podłączonym do sieci telekomunikacyjnej lub internetowej, w tym oczywiście smartfonami i komputerami. Można podsłuchiwać, nagrywać, podszywać się, wysyłać SMS-y i maile z cudzego urządzenia, wklejać treści z datą wsteczną itp. - jak to się mówi "all inclusive". "Polskie" służby kupując Pegasusa, wykupiły tylko abonament bo sterowanie i kontrola wyższego rzędu pozostała w rękach izraelskich, czyli wszystko czego dowiedziały się z użyciem Pegasusa "polskie" sluzby, stawało się równolegle wiedzą służb izraelskich. Jednocześnie, zainstalowane "prewencyjnie" przez "polskie" służby oprogramowanie Pegasus, np. na urządzeniach elektronicznych działaczy Konfederacji (w nadziei, że natkną się na jakieś kompromitujące zdjęcie z Putinem...) powoduje, że automatyczny dostęp do tego urządzenia uzyskuje, żrący hamburgera operator "bratnich" służb z Telavivu.

Pan Jacek Ć. prawdopodobnie został użyty "cyfrowo" przeciwko posłowi Braunowi niczym mieszkańcy Matrixa przez agentów Smithów przeciwko Neo. Pytaniem otwartym pozostaje co się dalej stanie. Czy ABW uruchomi wyobraźnię i okaże się że w garażu pana Jacka nagle pojawi się jeden z Rosomaków (które nielegalnie i potajemnie pojechały na Ukrainę) z bombą termobaryczną do gaszenia świec??? A może TiR z protestu przewoźników wypełniony nawozami azotowymi??? 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka