Spięty i nadęty. Tak można by podsumować występ prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego w "Faktach po Faktach". Podobno to sam Kaczyński wydzwania do redakcji i dopomina się, aby robić z nim wywiady. Red. Pochanke delikatna, zbyt delikatna i ostrożna, aby nie nadepnąć na odcisk Kaczyńskiemu. Usiłowała wydobyć od niego jakiś gest skruchy, odrobinę pokory w sprawie ostatniej jego wypowiedzi dotyczącej Ślązaków. A ten, jakby nigdy nic, brnął dalej, udając, że to on ma rację. Z pewnością nie ma. Premier Tusk, chociaż najczęściej powstrzymuje się z komentowaniem wygłupów Kaczyńskiego, tym razem nie wytrzymał. Powiedział, że Kaczyński jest pierwszym, który przyłożył rękę do secesji Śląska.
Kaczyński nic nowego nie powiedział. Miał błysnąć, ale chyba zachwycił tylko tych, którzy stanowią PiS-owski beton; czyli wcale. Mnie nie przekonał, a wręcz upewnił w krytycznym nastawieniu do swojej osoby. Po wykładzie o supremacji narodu ze słynnego już "Raportu o stanie państwa" nie można mieć już najmniejszych wątpliwości co do charakteru działalności Jarosława Kaczyńskiego i jego partii. Partia jest faszyzująca a Kaczyński sfrustrowany, a to jak wiadomo z historii, jest źle obiecujące zestawienie. Wróg także został wskazany przez prezesa, i to zarówno ten wewnętrzny jak i zewnętrzny. Można się tylko zastanawiać, który jest najgorszy - ten z zachodu czy ten ze wschodu. Bo tu u nas, to rzecz jasna Tusk.
