Jest 12 czerwiec 2008 roku. Bohaterka artykułu w GW - Agata (imię zmienione) to tylko jedna z tysięcy dziewczyn, które są co roku w sytuacji niechcianej ciąży. Dlaczego właśnie ona zaistniała w mediach. Dlaczego wtedy potrzebna była wojna o aborcję? Co wydarzyło się tuż przed tym medialnym wydarzeniem?
4 czerwca 2008 roku zmarła znana siatkarka Agata Mróz, przegrywając własne życie w heroicznej walce o życie nienarodzonego dziecka. Cała Polska tym żyła i była wzruszona. Życie dziecka urosło do wartości wartej takiego heroizmu...
Trzeba było coś znaleźć by tą atmosferę zabić. Zabić natychmiast, już zaraz… ZABIĆ, ZAMORDOWAĆ żeby to dobro się nie urodziło… dobro pojmowane jak chwast groźne... (Gwoli przypomnienia - podobnie było z ujawnieniem pośmierci Jana Pawła II agenturalnej przeszłości O. Hejmo, podobnie było po smoleńsku z protestami przeciw pochówkowi na Wawelu)
Znaleziono jakąś nieszczęsną dziewczynę i jej matkę i nakręcono medialną akcję „Agata” - żeby nikt już nie pamiętał o Tej Agacie co swe życie oddała za swoje nienarodzone dziecko. O tym jaki był kontekst śmierci Agaty Mróz dziś nie przeczytacie nawet na Wikipedii. Ot suche fakty kariera, garść dat… suche puste życie…
Czym różni się sprawa obecnej nieszczęsnej matki z Sosnowca od podobnych kilkuset spraw uprowadzeń i śmierci dzieci? Jej sprawa, jej cierpienie potrzebne jest jako parawan do przykrycia tego co się dzieje wokół nas... W moim mieście w zeszłym roku uprowadzono dziecko - nie było o tym żadnej informacji w mainstreamowych mediach Dziecko do dziś się nie odnalazło.
Ta sprawa będzie pompowana i dalej ciągnięta – bo jest potrzebna. Fałszywie smutna twarz Kraśko lub innego funkcjonariusza mediów, będzie tłem do dyskusji czy wypuścić z aresztu matkę na pogrzeb dziecka. Spokojnie wypuszczą ją i kto wie może nawet zaaranżują lincz i wcale nie o oglądalność tutaj chodzi.
