Naiwne jest myślenie, że taka spółka jak Amber Gold mogłaby działać na tak wielką skalę przez tak długi okres bez ochrony rządzących.
Musiało istnieć przyzwolenie i ochrona. Kolejne kroki KNF to typowy przykład chronienia własnych czterech liter. Oni byli świadomi nadchodzącej afery ale jej nie zapobiegli – zrobili tylko tyle by mieć argumenty w swej obronie ale nie zaszkodzić przekrętowi. Komu nie chciał się narazić KNF pozorując działania jednocześnie nic nie robiąc by zaszkodzić?
Prokuratura sprawę z powództwa KNF wprost odrzuciła.
Działania i zaniechanie organów państwa wskazują, że za Plichtami musi być ktoś chroniący ten "biznes".
Z doniesień medialnych wiemy, że ABW już od dawna rozpracowywała Amber Gold. Wiedzieli, że to finansowa piramida.Czy czekali aż swoi wypłacą gotówkę z solidnym kilkunastoprocentowym zyskiem? Swoi w tym przypadku mogą być swoi z własnej ekipy lub ekipy wrogiej ale w tym samym obozie władzy. Po co zwlekali?
Sprawa uderzy głównie w środowisko Tuska poprzez jego syna i on o tym wie podobno od czerwca – podobno od syna ale trudno uwierzyć, że ABW nie doniosło Premierowi, mając firmę pod rozpracowaniem, że pracuje dla nie niejaki Bąk Józef syn Donalda i Małgorzaty Tusk.
Uderzy też w środowisko byłych SKLowców w PO poprzez Adamowicza?
Może więc zaplanowano operację tak by dobrze zarobić jednocześnie osłabić konkurenta do władzy?
Ta sprawa na kilometr śmierdzi poważnym planem i walką wewnątrz obozu władzy. Myślę, że Tusk wie już kto jest Brutusem. ABW dokładnie zna kontakty Plichty alias Stefańskiego na przestrzeni ostatnich miesięcy. Zresztą oni znają mapę wpływów.
Taśmy w PSL, afera Amber Gold – moim zdaniem mamy kolejną wojnę na górze.
