Dziś Polski Fundusz Rozwoju i PZU zgodziło się na wykup od włoskiego UniCredit 32,8 % akcji Pekao za 10,6 mld zł, w tym PZU zapłaci 6,46 mld zł.
Wicepremier w rządzie Szydło zapewne uzna to za osobisty sukces. Jednak sprawa wygląda zgoła odmiennie dla Polaków.
- Przywołam opinię ekonomisty Janusza Szewczaka, który bodajże półtora roku temu przestrzegał w jednym z artykułów (wSieci oraz ukazało się to na portalu w Polityce) jak gdyby na zapas. Przestrzegał właśnie przed zjawiskiem: „oby nie było tak, że repolonizując będziemy drogo odkupywali to, co żeśmy swojego czasu tanio sprzedali”. Teraz odnośnie UniCredit Bank. Jeśli rzeczywiście na serio się myśli w tej chwili, żeby na dzień dzisiejszy Pekao od tego banku odkupić, to osobiście ogarniają mnie ogromne wątpliwości w zdolności negocjatorów – powiedział na falach RM w audycji z 28 listopada br. Zbigniew Modrzejewski, ekonomista i przedsiębiorca.
UniCredit jest jednym z trzech tzw. banków zagrożonych w systemie zachodnim. Oprócz niego do tej grupy należą: Deutsche Bank oraz dwa banki szwajcarskie (Credit Suisse i UBS).
- Sprytny negocjator oczywiście odczekałby takiego rozchwiania się sytuacji w UniCredit Bank na rynku, że oni po prostu musieliby oddać ten bank tak, abyśmy to byli stroną, która może dyktować cenę. Anie przyjmować przez nich cenę narzuconą. Co się za tym kryje? Jakie tu siły działają? Nie umiem powiedzieć. W każdym bądź razie chcę zwrócić uwagę, że tutaj mamy do czynienia z pewnego rodzaju systemową słabością – dodał.
To, z jakiej racji taki pośpiech udającego wybitnego ekonomistę Morawieckiego? Manus manum lavat? Pecunia non olet?
Jednak PiS to sami „patrioci”. Chyba jednak wycieczka Szydło do Izraela się komuś opłaciła…
