Słowa, których używamy, z jednej strony oddają stan naszych umysłów. Z drugiej - stan tych umysłów tworzą. Media to obrazy ale przede wszystkim słowa.
Kiedy przy porannej kawie czytam w "Stołecznej": Nowy gracz w walce o prezydenturę. Ma mocnych rywali- od razu tworzy mi się w głowie obraz twardego boju, cynicznych graczy i krwi niechybnie przelewanej. I myślę przez ułamek sekundy: "wojna będzie, czas robić zapasy". A przecież redaktorowi, który dostaje premię za wymyślanie tytułów chodziło tylko o to, że jedna z partii - być może - za jakiś czas wystawi swojego kandydata w wyborach na prezydenta stolicy. Obrazek w mojej głowie mógł być sielankowy. Ot, taki demokratyczny, przyjazny obywatelowi proceder. Ale nie jest.
Jeden z najinteligentniejszych polskich publicystów, Krzysztof Kłopotowski, pisze parę dni temu w salonie że Jarosław Kaczyński podsyca "obronę krzyża" pod pałacem prezydenckim..., pobudza pierwotne instynkty polskie..., używa symboli religijnych w walce politycznej. http://klopotowski.salon24.pl/208952,hej-kto-polak
A to co robi Jarosław Kaczyński równie dobrze można chyba nazwać wyrażaniem potrzeby paru milionów Obywateli, dla których ten znak jest przypomnieniem o zadziwiającym do dziś nie wyjaśnieniu katastrofy.Można to nazwać wyrażaniem tej potrzeby z miejsca, które jest dobrze słyszalne i w ten sposób przydaje tej potrzebie wagi. Można to nazwać pobudzaniem w ten sposób prostych instynktów moralnych przyzwoitych ludzi w obliczu cenzurowania i fałszowania wiedzy o katastrofie. Można wreszcie nazwać reagowaniem kategoriami moralnymi na sytuację, zdefiniowaną przez grupę rządzącą jako walka polityczna.
Jeśli żyjemy - w swoich umysłach - w świecie "podsycania obrony krzyża, pierwotnych polskich instynktów czy używania symboli religijnych do walki politycznej", możemy nigdy nie trafić do świata, w którym przyzwoici ludzie upominają się o rzeczy najprostsze i najistotniejsze.
A przecież ten drugi świat też istnieje.
Który z tych światów bardziej nam służy?
W którym z nich pijemy poranną kawę ?
xxx
Chciałam zadać te pytania w salonie parę dni temu. Ale, co niektórzy tu wiedzą, salonowa cenzura sprawiła, że nie miałam przez tydzień dostępu do własnego konta. Znaczy: za karę miałam bana.
A za co ten ban? Ano za to, że w portalu „niezależnych publicystów”, który nawet od unii, matki naszej dostał ostatnio dotację na wspieranie dziennikarstwa obywatelskiego, pisałam o tegoż dziennikarstwa regułach.
Nie mogłam w salonie, to wrzuciłam nahttp://blogmedia24.pl/node/33733
a też – z rozmachu, a co, tu: -http://www.blog.wirtualnemedia.pl/index.php?/authors/229-Anna-Mieszczanek/archives/4090-Swiaty-chwilowo-rownolegle.html
xxx
Może pójść jednak na kawę do tego świata, w którym wszyscy się biją i szykują na wojnę? Sama już nie wiem:))
s.64520