janpe janpe
174
BLOG

sny pana jana - sen o toruńskim radio

janpe janpe Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Iskra znowu wylądowała. Długo rozmawialiśmy. Tym razem miałem sen w zupełnie innym miejscu - to znaczy śniło mi się inne miejsce. Byłem w kościele w Toruniu. Klęczałem w ławkach, w nawie głównej tuż przy głównym przejściu. Kończyła się właśnie msza i ksiądz wychodził do zakrystii jak za mną drzwi się otworzyły i bokiem, z pionowo ustawionymi skrzydłami wpadł nasz cudowny samolot. zaraz wyrównał lot i wrzucił wsteczny, tak, że wyhamował tuż koło mnie. Cudowna polska maszyna.

Pilotem był znowu on, tym razem w złotym ornacie. W ogóle i samolot mu przemalowali - miał teraz złote paski na kabinie. Ale nie wszystko było piękne. Cwaniak miał podbite oko i brakowało mu przedniej dwójki w górnej szczęce. Tak go te ruski swołocze urządzili. Chcieli wiedzieć jak to się stało, że wiadomość o jego uwięzieniu trafiła do polski. Ale w nadprzestrzeni wynagrodzili mu to z nawiązką. Dostał nominację na generała swojego zakonu i pozwolono mu wybrać nazwę dla zgromadzenia. Ponieważ wszystko dobrze pamiętam będę teraz pisał w czasie teraźniejszym tak będzie łatwiej:
-Słuchaj, dobrze. Od dzisiaj nie nazywaj mnie już Cwaniak, tylko generał, albo generał Cwaniak. Nie mogę ci podać swojego imienia i nazwiska bo tym durnym ruskim ściemniam, że to nie omnie chodzi. Biją psubraty mocno, ale ja jestem cierpliwy, poczekam. Jeszcze im odpłacę. A teraz uważaj, daj znać wszystkim patriotom, że mogą wstępować do mojego zgromadzenia. Na razie niech nigdzie się nie ujawniają i nawet niech tego nie piszą ani nikomu nie mówią, że mamy przez Ciebie, mój drogi pomocniku, kontakt. Pełna konspiracja. Ty będziesz się od dzisiaj nazywał Terlikowski, taki pseudonim, rozumiesz. To tak dla niepoznaki. Fizjonomię masz całkiem inną niż ten redaktorzyna, a nazwisko damy ci po tej postaci z książki o naszym Nikodemie Dyzmie. Nikt się nie połapie.
Musiałem zaprotestować - Jak to. Terlikowski? Ależ ja mam bardzo ładne polskie nazwisko.
Generał spojrzał na mnie koso -wot durak. 
Ten rusycyzm jeszcze raz mnie przekonał, że generał naprawdę siedzi w ruskim więzieniu. 
-No dobrze. Będziesz się nazywał... Redaktor. 
A może Redaktor Naczelny? - zproponowałem nieśmiało. I od razu wiedziałem, że nie. Ta moja cholerna nieśmiałość. Jak może Redaktor Naczelny być nieśmiały. 
Generał mnie wyczuł od razu. Zaśmiał się szyderczo, tak samo jak mój zastępowy u ministrantów, gdy go poprosiłem o dzwonki. - Jeszcze dlugo nie, ale pracuj, pracuj, kto wie...
No dobrze, panie generale, a jak ma się nazywać nasze zgromadzenie?
Generał milczał. Myślał. Potem pokręcił czymś na pulpicie swojego samolotu, bo nie powiedziałem wam jeszcze, że wcale nie musiał wysiadać z maszyny - tak sprytnie zaparkował koło mojej ławki.
- Musiałem się skontaktować z naszą Centralą, żeby się upewnić, czy przypadkiem ty, Redaktor, nie jesteś świecką wtyką- powiedział spokojnie a potem wrzasnął - jaki ja dla Ciebie pan ty świecka szumowino. Jestem duchownym, ty ateistyczna małpo jedna. Już ja ciebie nauczę, będzie na to czas. Masz do mnie mówić.... już ty wiesz najlepiej jak.
Uspokoił się. Odetchnąłem. 
- Będę mówił generale...
Kiwnął tylko głową i nie popatrzył w moją stronę, bo przeglądał już jakieś notatki. Wyraźnie się śpieszył.
- OK. Porozmawiamy dzisiaj o Radiu. Wiesz o jakim radiu myślę? - zapytał. 
Wiedziałem. Byliśmy przecież w Toruniu. Kiwnąłem głową.
- A wiesz czyje to jest radio? 
- No nasze... - sam już nie byłem pewny tego co mówię...
- A ty nie wiesz, że pod latarnią najciemniej, że nie to złoto co się świeci, że... no już ty wiesz co.
Rzeczywiście wiedziałem. 
Ja nawet się domyślałem - powiedziałem nieśmiało -  przecież te audycje to już była przesada. Coś za mocno jechali. Tylko nie wiem Generale czyje to jest to radio - niemieckie, ruskie czy żydowskie.
Generał mnie zaraz poprawił - nie mów żydowskie tylko izraelskie i splunął przed siebie. Miałem wrażenie, że zgrzeszył bo napluł na konsolę swojego samolotu, ale ponieważ wszystko szybko wytarł to myślę, że sie połapał. 
-Redaktor, trochę pucu nie zaszkodzi. - wyjaśnił - jak będziesz używał naszych słów to szybko wyczują, skąd wieje wiatr...
- Chyba o to chodzi, generale?
Łypnął na mnie i szelmowsko się uśmiechnął:
 - Widzę, że dobrze mi Ciebie wskazali w centrali. No dobrze pisz jak chcesz. A wracając do radia. Nazywajmy go  Toruńskie Radio, niech się ugryzą między pośladki, nikt się nie przyczepi. 
- Tak generale, dobry pomysł.
- Nie przerywaj. Otóż - kontunował generał- nikt w Centrali jeszcze nie wie czyje to jest radio. Najmniej prawdopodobny jest wariant ruski, najbardziej niemiecki, ale na razie nic pewnego. Mały Grzybek był dłuższy czas za Odrą i co tam robił nie wiadomo do końca...
- No, ale jest problem - przecież pieniądze wpłacają nasi rodacy. 
- No i właśnie o to chodzi, Redaktor. Trzeba ich ostrzec. Bracie, to na tym polega ten ich plan - wyciągnąć pieniądze od polskich emerytów i obrócić je przeciwko nam. Rozumiesz tę perfidną grę.
-Ależ generale. A episkopat. Czy oni tego nie widzą?
-Episkopat też jest podejrzany. W ogóle to ci powiem w zaufaniu, że z tym moim aresztowaniem też jest coś podejrzanego. Myślę, że ruscy albo Jakuci mieli cynk. Właśnie z nszego kochanego kraju, bo o mojej misji wiedziało tylko kilka osób w Episkopacie. Ale ja dojdę kto, a wtedy się policzymy. 
-To co mamy, my robić? Przestać słuchać Rozgłośni?
-Ależ nie, głupcze, słuchać, słuchać, słuchać. I.... Myśleć, MYŚleć, MYŚLEĆ. 
- Myślenie!!! To nasza przyszłość. 
- To co mają dalej wpłacać?
- Generał się zamyślił. Wiesz, niech wpłacają. Jak się odzwyczają wpłacać to później i nam nie będą chcieli. Człowiek jest samolubny. Raz czy dwa kupi sobie taki emeryt szyneczki i co... polubi. 
-No dobrze, generale, w takim razie, mają słuchać i myśleć, a co jak zacznie im to myślenie się spodoba? 
Generał, aż otworzył usta ze zdziwienia. Oczy mu się powiększyły.
- Dokończymy kiedy indziej, muszę kończyć, bo zaraz odlatuję 
Rzeczywiście. Silnik samolotu zaczął pracować. Z zakrystii wyszła kobieta i podeszła do ołtarza, Otworzyła tabernakulum i zaczęła wycierać kurze w środku. W tym czasie samolot już się rozpędzał. Zgrabnie wyminął tę lampkę czerwonym ogieńkiem i wleciawszy do środka zniknął. Cudowna maszyna pomyślałem. Nagle, za plecami usłysząłem jakąś postać podnoszącą się z klęczek. Nawet się uchyliłem, żeby nie oberwać, ale wzięto poprawkę i cios był celny. Tym razem nie podnosiłem się z klęczek, więc może kara spotkała mnie za trudne pytanie?
 
janpe
O mnie janpe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości