janpe janpe
133
BLOG

O chrzcie

janpe janpe Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 znaczenie chrztu nie tyle jest wyolbrzymiane co przekłamane. 

Moje stanowisko w kwestii chrztu nie jest odosobnione i może bardziej przekonywująco byłoby powołać się na poglądy innych osób, zbieżne z moimi. Problem w tym, że adresatami tego tekstu nie powinny być osoby lękające się mieć poglądy odmienne od większości więc wcale nie na przekonywaniu do swoich racji mi zależy. Nie zależy mi na sianiu niepokoju w umysły płochliwe bo w ten sposób nie wyzwolę ich od wrośniętego w nie lęku. Dodatkowo i równie ważne jest powstrzymywanie się od gromadzenia wokół siebie zwolenników... samego siebie.  
Po co więc piszę ten tekst? Bo chodzi o dociekanie prawdy. Moim celem jest  inspirowanie do poszukiwań odpowiedzi. 
Zwolennnicy teorii o kluczowym znaczenia chrztu, traktowania go jako klucza do stania się chrześcijaninem, nie potrafią uzasadnić swoich przekonań inaczej jak powoływaniem się albo na przykład samego Jezusa, albo na przykład apostołów. Prędzej czy później, co odważniejsi z nich jasno stwierdzają, nie znają uzasadnienia tego obrządku, nie do końca wiedzą dlaczego trzeba się ochrzcić, ale robią to i do tego namawiają ponieważ obawiają się, że nie dopełnią formalności stania się człowiekiem Chrystusa.
Moje stanowisko w tej materii jest całkowicie odmienne. 
Jestem chrześcijaninem bo wiem, że nim jestem, bo wiem, że chcę być posłuszny Jezusowi. To czego Bóg chce ode mnie to właśnie zaufania Jego słowom: kocham Ciebie, człowieku, bez względu jak jesteś podły, głupi i brzydki, samotny itd. (Ja Bóg) Nie trzymam przeciwko Tobie nic skrytego. 
Gdyby zadać sobie pytanie co jest sednem ewangelii, to najlepiej oddają to słowa Pawła z listu do Tymoteusza: # ftp:bw:2tm:2,19.  Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego.  
Ze słów tych wynika jasno, że Bóg zna nasze serca i dlatego nie musimy się obawiać, że czegoś nam nie wybaczy skoro z góry, powiedział, że wybaczył już wszystko, zarówno co zrobiliśmy jak i co zrobimy. Na liście nieposłuszeństw wobec Jego woli,  zaniedbanie czy zaniechanie dopełnienia jakiegoś obrzędu wydaje się po prostu całkowicie bez znaczenia. Chyba, że traktujemy Boga jak księgowego, dla którego pieczątka na rachunku robi różnicę. Jeżeli księgowego możnaby za takie skrupulanctwo zrozumieć i pochwalić  (bo to tylko człowiek), to Boga już nie - skoro jest Bogiem żadne pieczątki nie są mu potrzebne. Po prostu, tak jak napisał to Paweł do Tymoteusza - nie obawiaj się Boga, on zna Ciebie lepiej niż ty sam i wie równie dobrze jak ty czy kłamiesz przyznając się do niego czy nie.
W kontekście tego mamy obowiązek zadać sobie pytanie czego w obrządku chrztu doszukują się jego zwolennicy. Otóż są w tym dwie szkoły.
1. Chrzest jest jedynym obowiązującym znakiem przynależności do Jezusa. Ich zdaniem Jezus wprowadził i zatwierdził po wsze czasy obrządek chrztu jako znak nowego przymierza pomiędzy sobą i chrześcijanami. Mówiąc inaczej chcesz być uznany za chrześcijanina daj się ochrzcić. Osobiście bardzo mi zależy na popularności i szacunku innych, ale wiem, że ma to całkowicie drugorzędne znaczenie. A biorąc pod uwagę fakt, że szacunkiem obdarzani są ludzie winni śmierci i nieszczęść innych sądzę, że jego brak względem mojej osoby może być rodzajem nobilitacji.
Chrzest jako znak ludzki dla ludzi jest przeze mnie zrozumiały i uważam, że ludzie mają prawo do jego wprowadzenia. Ale zwolennicy obowiązku chrzścielnego twierdzą, że to nie oni go ustanowili a Jezus. Moim zdaniem to niemożliwe. W świetle cytatu z Pawła możemy być pewni, że taki znak przynależności do Jezusa dla Niego nie jest potrzebny. On wie czy jesteśmy Jego. A skoro On wie to jaki sens, jaką wartość znaku dla ludzi ma ta prosta czynność, w której może uczestniczyć każdy oszust? Jaką wartość ma coś za pomocą czego każdy może oszukać i być oszukany?
2. Chrzest ma metafizyczny charakter. Gdzieś w zaświatach dokonuje się dzięki naszej decyzji o dokonaniu tego obrządku jakaś akcja. Może z naszym awatarem? Nie mogę się oprzeć komentarzowi - wszyscy głupcy, który wierzą, że przejawy ich intelektualnych spekulacji są dowodami ich inteligencji sądzą, że są oryginalni, niepowtarzalni, a zawiłość spekulacji nadaje wartości ich poglądom. Tymczasem o wartości poglądów i twierdzeń decyduje ich stosowalność, a nie trudność ich zrozumienia czy przyswojenia. Odmianą metafizycznego znaczenia chrztu może być pogląd, że nie w zaświatach dokonuje się jakaś przemiana, ale w zakamarkach naszego umysłu. Niestety to twierdzenie jest prawdziwe. 
Cały ten artykuł jest motywowany właśnie obawą, że przystąpienie do chrztu może zamiast czegoś dobrego dokonać wiele złego. 
W filmie Apollo 13 jest scena, w  której żona astronauty gubi obrączkę podczas kąpieli i panicznie chce ją wyjąć z kratki ściekowej traktując to jako omen - zły znak. Być może nawet i jest jakieś powiązanie tych faktów (usterka w rakiecie + zgubienie obrączki), ale nie oznacza to, że wyjęcie obrączki ze ścieku spowoduje naprawienie uszkodzonej rakiety. Podobnie i zanurzenie w wodzie nie uczyni nikogo chrześcijaninem. Ta filmowa scena skojarzyła mi się z dyskutowanym problemem bo
moi przyjaciele przedstawiali swój pogląd na znaczenie chrztu prównując go do obrączki jako znaku zawarcia związku małżeńskiego. Według mnie to świetna ilustracja dla chrztu. Czy małżeństwo bez obrączek jest zawarte? Bez wątpienia tak. Istotą związku małżeńskiego jest bezwarunkowa (na dobre i na złe) obietnica związania się z inną osobą przymierzem do końca swojego życia. Obrączki są tylko symbolem, znakiem dla innych, że taka obietnica została złożona. Noszenie obrączek lub ich nienoszenie nie ma wpływu na fakt złożenia takiej obietnicy. W świetle prawa liczą się zeznania świadków, podpisy na umowie i w urzędowych księgach, a nie obrączka. Nie chcesz nie nosisz, ale obietnica jest obietnicą. W przypadku chrztu jest dokładnie tak samo. Nasze sumienie oskarżające nas albo biorące w obronę świadczy kim jesteśmy. A co do chrztu - to sądzę, że dobrym zwyczajem jest się ochrzcić tak samo jak w dobrym guście jest nosić obrączkę, aby oddalać potencjalne zagrożenie zdrady. Choć jeżeli chodzi o odstraszanie to natura ludzka jest tak przewrotna, że łatwo jest sobie wyobrazić osoby, dla których widok obrączki będzie inspirował do zalotów niż zniechęcał.  I to jest pierwszy sygnał, że w tym przewrotnym świecie nie wszystko co jest czarne na czarne wygląda i odwrotnie. Że nic nie jest oczywiste i twierdzenie Pawła, że duch ożywia a litera zabija jest jak najbardziej aktualne. Natura ludzka jest tak przwrotna, że z prostego nic nie znaczącego obrzędu może uczynić jakiś magiczny, nadprzyrodzony sakrament. Dlatego każde działanie człowieka należy oceniać analizując motywy i zamiary.  
Mówienie, że bez chrztu nie jestem chrześcijaniniem jest tak samo mądre jak twierdzenie, że mąż bez obrączki jest kawalerem.
Dlaczego więc jestem takim oponentem co do chrztu i chrzczenia? Przy odrobinie dobrej woli mogę sobie siebie wyobrazić w roli pastora lub urzędnika stanu cywilnego. Przy jeszcze większym wysiłku może udałoby mi się wcielić w postać księdza, ale to nie jest konieczne, bo chodzi mi o świadka na ślubie. Gdybym będąc świadkiem na ślubie zauważył, że państwo młodzi z powodu braku obrączek panikuja i myślą, że ich małżeństwo jest gorsze jakościowo lub zgoła nieważne uznałbym, że ich stan świadomości jest taki, że do małżeństwa rzeczywiście nie doszło. Że w ich umysłach nie złożyli sobie nawzajem obietnicy, a przynajmniej nie są świadomi tego, że to od szacunku dla danego słowa zależy trwałość i jakość związku, a metalowy pierścień nieczego tu nie dodaje ani nie ujmuje. Jeżeli sądzą, że obrączka wzmocni ich związek to traktują ją jak talizman lub fetysz. Podobnie i z chrztem. Póki spotykam osoby, które moje nieochrzczone jestestwo niepokoi i drażni póty wiem, że mój przykład może być edukacyjną pomocą w zrozumieniu czym jest ewangelia. I tak jak nie namawiam nikogo do likwidacji zwyczaju noszenia obrączek tak samo nikogo nie namawiam do tego aby ze chrztu rezygnował. Jeżeli jednak widziałbym kogoś kto z powodu braku obrączki sądzi, że nie może dać komuś obietnicy małżeńskiej w tej samej chwili przystąpiłbym do uświadamiania mu, że obrączka do małżeństwa ma się tak samo jak chrzest do bycia chrześcijaninem. 
 
janpe
O mnie janpe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości