Pola Neis Pola Neis
429
BLOG

Zamiast na szczyt, zjazd prawie do „bram piekieł”

Pola Neis Pola Neis Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Restauracja „Stara Łaźnia” w Łowiczu od dłuższego czasu na liście rankingowej restauracji w Polsce plasowała się w pierwszej trójce. Niestety do czasu, kiedy odwiedziłam ją po raz trzeci. 

Mogło być 10 punktów

Zgodnie z regulaminem rankingu najwyższą notę, którą może uzyskać restauracja przy pierwszej mojej wizycie jest 8 punktów. Z kolei maksymalna nota, jaką w ogóle na liście rankingowej może otrzymać lokal gastronomiczny to 10 punktów. Taki lokal musiałby podczas moich trzech wizyt uzyskać trzy oceny po 8 punktów.

„Stara Łaźnia” miała po dwóch wizytach 9 punktów, czyli dwukrotnie była oceniona przeze mnie po 8 punktów. Gdyby trzecia wizyta została oceniona tak jak poprzednie, wówczas łowicka restauracja prowadziłaby w rankingu. Wyprzedziłaby prowadzące: Carpathię w Arłamowie i Bourbon w Ustroniu. Jednak tak się nie stało. Trzecia moja wizyta w tej restauracji okazała się dla niej katastrofalna w skutkach. Była również rozczarowaniem dla zaproszonych przeze mnie gości. Zamiast dobrych, moi znajomi otrzymali dania raczej grubo poniżej przeciętnych. A jeden z nich w buraczkach dostał nieprzewidziany dodatek - dwucentymetrowy drucik (który zapewne pochodził ze szczotki metalowej służącej do czyszczenia garnków - wykonanej z dość grubego metalowego „włosia”).        

Zgodnie z regulaminem, tylko lepsze noty (lub takie same) skutkują podwyższeniem punktacji ogólnej. W przypadku wpadki, czyli gdy restauracja otrzyma mniejszą liczbę punktów niż podczas poprzedniej wizyty, w rankingu uwzględniam tylko końcową punktację. Za ostatnią wizytę „Starej Łaźni” przyznaję 3,0 punkty. I taką notę obecnie ma ta restauracja na liście. Jest to niewątpliwie niechlubny zjazd i chyba trudny do pobicia.

Sałatka „bez greckiej duszy”

Jako że w restauracji kosztowałam już dania z tych bardziej „ciężkich”, tym razem poprosiłam o - jak  nazwała to kelnerka: „klasyczną sałatkę grecką”.

Podana po ok. 30 min - nie wiem dlaczego, bo potrawa nie należy do skomplikowanych - sałatka wyglądała ładnie i świeżo. Jednak z klasyką trochę się rozminęła. Brakowało mi w niej czerwonej cebuli, zielonej papryki, listków bazylii i najważniejszego – aromatycznego sosu. Ten, który spoczywał na dnie talerza w niczym nie przypominał mieszaniny oliwy z oliwek, oregano, cytryny, soli i czarnego mielonego pieprzu. Był to roztwór składający się z wody, suszonych ziół i przesadzonej ilości roztartego z solą czosnku.

Niedostatek warzyw w sałatce można było jakoś przeboleć, ale załączonego „sosu” już nie. Za jego przyczyną bowiem sałatka zamiast być apetyczną, okazała się nazbyt pikantną i o nie najlepszym smaku.

Zaproszeni goście

A jak ocenili potrawy zaproszeni przeze mnie goście? W telegraficznym skrócie wygląda to tak. Ten, który w buraczkach znalazł „żelazo”, nie był zbytnio zadowolony z pieczeni. Była za bardzo spieczona, a co za tym idzie - twarda. Podobnie było z gulaszem, o który poprosiła druga osoba. Z kolei zupa pomidorowa zamówiona przez kolejnego znajomego smakowała – jak to określił: średnio.

Pechowy początek roku

Tak jak w zeszłym roku całymi seriami „zaliczałam” bardzo dobre restauracje, tak na początku tego, jakby karta się odwróciła. Nawet znana w Łodzi „Anatewka” okazała się niewypałem.

Aż się boję odwiedzić kolejną restaurację.

PS

Może jednak nie będzie tak źle, gdyż  pojawił się - co prawda na razie jeden, ale niezły lokal. Jest nim kawiarnia Cafanca w Żyrardowie. Podaje się w niej m.in. pyszne desery lodowe.

Zobacz galerię zdjęć:

Pola Neis
O mnie Pola Neis

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości