poldek poldek
425
BLOG

Niepełna duchowość Chrześcijańska.. .

poldek poldek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Już ponad 40 lat jestem Katolikiem i czuję niedosyt tego, że w tzw. duszpasterstwie i formowaniu wiernych tak mały akcent kładzie się na apostolski charakter bycia Katolikiem.

Gdy jeszcze nie byłem osobiście związany z Jezusem - przez dobrowolny, osobisty akt ogłoszenia go swoim Panem i Zbawicielem - postrzegałem swoją religijność bardzo egocentrycznie.

Egocentryzm religijny - egocentryczna duchowość.

Jest to postawa która wyróżnia się troską o samego siebie: swoje zbawienie, swoją doskonałość duchową, swój stan ducha, itd.

W tej postawie nie ma wcale albo prawie wcale elementu troski o zabwienie innych a ów element można nazwać apostolskim wymiarem osobistej wiary. Jest dużo skupienia się na sobie zamiast na wspólnocie w której żyję: rodzinnej, parafialnej, społecznej.

A przecież chrześcijanin jest powołany nie do "zbawiania siebie samego" przez dobre uczynki ale do dziękczynienia za dar zbawienia jaki otrzymał darmo z rąk Jezusa. A owo dziękczynienie i wdzięczność przekłada się na dobre życie: dobre uczynki, miłość niesioną swoim najbliższym i otoczeniu.

A tymczasem odnoszę wrażenie, że współczesny Katolik bardziej uważa się za grzesznika niepewnego swojego zbawienia, skupionego na swojej doskonałości/niedoskonałości i drżącego w niepewności tego, czy znajdzie się w niebie.. .

Ta powyższa postawa to objaw niedojrzałej niepogłębionej religijności, która miast dodawać skrzydeł człowiekowi ona je podcina.

Bardziej dosłowne tłumaczenie wersu posłania uczniów na cały świat brzmi:

Idźcie na cały świat i czyńcie sobie uczniami wszystkie narody świata.. .

Z tego więc wynika, że dojrzały chrześcijanin  żyje w dwóch wymiarach:

1. trwa w Chrystusie poprzez swoją osobistą więź, której zewnętrznym znakiem jest modlitwa, lektura Pisma Św., przyjmowanie Ciała i Krwi Pana w Komunii Świętej tzw religijność osobista

2. Podejmuje działania na rzecz czynienia uczniami Jezusa innych ludzi, którzy są daleko od Niego. 

Odnoszę wrażenie, że dla statystycznego Katolika szczytem duchowości będzie zaangażowanie się i oparcie swojej pobożności o pubkt 1. A przecież to tylko "jedna noga" tożsamości duchowej.

Niezbędna jest jeszcze "druga noga", a więc wymiar świadectwa na zewnątrz, którą można porównać do płodności.. . Tutaj pole do popisu jest ogromne. Może ta bierność w zaangażowaniu się na rzecz zbawienia innych bierze się stąd, że Katolicy uważają, że "od tego są" księżą, zakonnice, misjonaże, katecheci, itd.?

Owszem tak, ale nie tylko oni.

Gdy zacząłem się interesować objawieniami Maryjnymi spostrzegłem, że mają one wspólny mianownik. A jest nim prośba Matki Bożej o modlitwę w intencji grzeszników. Gdyż wzrost zła w świecie prowadzi do katastrofy. Tak było zarówno przed wielkimi wojnami światowymi jak i obecnie. Jeśłi Wierzący nie podejmą modlitwy, postu w ich intencji, doprowadzą oni świat do tragedii.

Maryja prosi ustawicznie o modlitwę i post w intencji grzeszników. Jest to nieustanna prośba o modlitwę różańcową o ocalenie świata. O uniknięcie kary dla świata - kary polegającej na tym, że świat - prędzej czy póxniej - staje się ofiara bezbożności. Może to brzmi dla kogoś archaicznie, ale weźmy np. brak moralności w każdej dziedzinie życia społecznego.. . Przecież niesprawiedliwość, wyzysk, pogoń za władzą nieskrępowaną żadnymi normami moralnymi prowdzi do wybudowania piekła na ziemi. W strukturalnej formie prowadzi do wojen i wyniszczenia cywilizacji -> weźmy choćby nazizm i komunizm.

A przecież owo apostolstwo osobiste: modlitwa w intencji grzeszników, w intencji świata, podejmowanie jakiś drobnych i większych wyrzeczeń w tychże intencjach jest tym, co mieści sie w punkcie dwa. A więc mojej apostolskiej wiary.. . 

Ważny jest świat, nie tylko ja.. .

Być może gdyby każdy z nas ochrzczonych zwrócił uwagę na ten aspekt swojej wiary, świat stawałby się lepszy. Nie tylko wokół siebie w skali mikro ale także w skali makro.

Nagrodą za ów wysiłek jest radość, pokój, i zwrost Wiary a także gorliwości - co sprawia, że bycie człowiekiem Bożym daje szczęście i poczucie, że bierze się udział w niezwykłym przedsięwzięciu jakim jest dzieło odnowy świata, które osiągnie swój szczyt w powtórnym przyjściu Jezusa.

Nagrodą za letnie i niepełne chrześcijaństwo jest letniość, niepewność i bylejakość. Nagrodą za zaangażowane chrześcijaństwo jest świeżość ducha, radość, poczucie sensu, a także lepszy świat w tym wymiarze, że duchowo jesteśmy zakorzenieni w Królestwie Bożym, choć chodzimy po grzesznej ziemi.. .

Zachęcam do rozwoju "drugiej nogi". Od roku pracuję w szkole jako Katecheta ( wcześniej przez ponad 10 lat pracowałem w różnych firmach i koncernach ). Pieniędzy obecnie mam mniej choć nie wiele mniej gdyż prowadzę także działalność gospodarczą. Ale to zaangażowanie daje mi radość i mogę zaobserwować jak działa mechanizm dzielenia się wiarą.. . Jeśli się podzielisz - otrzymasz jeszcze więcej. Jeśli podzielisz się owym "więcej", otrzymujesz jeszcze więcej.. 

Jeśli tę zależność zastosować w praktyce na większą skalę, nie można się dziwić, że św.Paweł odbył tyle podróży.. .  Ot, wypełnianie polecenia Jezusa: czyńcie uczniami - Jezusa - wszystkie narody świata staje się źródłem szczęścia i celem życia. 

Tak jak, pomnażanie pieniędzy przez ekonomistów staje się "nałogiem" - pomimo tego, że na koncie mają miliony, tak dla chrzesijanina żyjącego w pełni swoją wiarą, modlitwa za odłączonych od Chrystusa staje się podstawowym osobistym przeżywaniem swojej relacji z Bogiem. 

 

P.S.

Nie każdy musi być KSiędzem, Zakonnicą, Katechetą ale każdy może osobiście zaangażować się swoją modlitwą, postem, pełniejszym nawróceniem w dzieło nawrócenia grzeszników, którzy ten świat ciągną do destrukcji.. . Zarówno w skali mikro jak i makro.

 

poldek
O mnie poldek

********************************* ---- poldek34@gmail.com,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości