Polesky. Polesky.
298
BLOG

13 grudnia na Ikara, czyli dylematy kontrskuteczności

Polesky. Polesky. Polityka Obserwuj notkę 3

Postać gen. Jaruzelskiego - Jaruzela Ślepowrona, jeśli ktoś tak woli - jest naznaczona tragizmem czasów, w których przyszło mu żyć. Fakty z jego biografii nie podlegają dyskusji, jak to fakty. Sybirak, żołnierz LWP walczący z faszyzmem, ale po stronie komunizmu. Generał LWP, dowódca tej "zorganizowanej przestępczej grupy zbrojnej" - bo tak to niektórzy widzą. Członek ścisłych władz komunistycznych, a zatem mniej czy bardziej współodpowiedzialny zarówno za Pragę '68, Grudzień '70, wydarzenia radomskie '76, no i w pełni już i bezdyskusyjnie odpowiedzialny za stan wojenny i jego następstwa. U schyłku politycznej aktywności - tego też mu nikt nie odbierze - jedna z kluczowych postaci strony komunistycznej, uczestnicząca w pokojowym, ugodowym oddaniu władzy. I wreszcie na koniec prezydent kontraktowy, który nie tylko w żaden sposób nie utrudniał przejmowania rządów przez środowiska demokratyczne, solidarnościowe, ale też zdobył się na to, by na pierwszy sygnał o potrzebie dokonania takiego czynu zrzec się urzędu, umożliwiając w ten sposób skrócenie kadencji i przeprowadzenie pierwszych w pełni demokratycznych wyborów.

Tyle fakty. Można je naturalnie przedstawiać w innym świetle, dowodząc na przykład, że to pokojowe oddanie władzy było zwykłą zmową, okrągłym stolikiem, a nawet manipulacją ubecką - ale z tego rodzaju poglądami dyskutować nie zamierzam, bo nie warto.

Zatem jest Jaruzel postacią niejednoznaczną, wielowymiarową. Toteż każdy wedle uznania może go obwoływać zbrodniarzem i odsądzać od czci i wiary, albo na odwrót - uznawać za męża opatrznościowego, który całe zło czynione przez dekady funkcjonowania w komunizmie odkupił w ostatnich latach swojej politycznej aktywności, sprzyjając demokratycznym przemianom. Ja przyjmuję postawę zdystansowanego obserwatora. Nie umiem zajrzeć w jego sumienie, nie znam dylematów, które musiał rozstrzygać, tylko domyślać się mogę ciężaru decyzji, które podejmował i które sam przed sobą teraz rozlicza. Krótko mówiąc - nie chcę być jego sędzią, bo nie mnie go sądzić.

W każdym razie przyznać trzeba, na marginesie, że Jaruzelski przyjmuje pełną odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny, nie uchyla się od niej zarówno na płaszczyźnie moralnej, jak i karnej - nawet najzagorzalsi jego wrogowie przyznać muszą, że nie korzysta z żadnych prawniczych tricków, od wielu lat stawia się posłusznie przed wszystkimi sądami i broni się, ale nie unika osądu, co w jego wieku i stanie zdrowia nie byłoby trudne.

Osobiście uważam, że bilans politycznej działalności Jaruzelskiego jest ujemny - więcej w moim odczuciu uczynił zła niż dobra, a przyzwoite zachowanie w ostatnim akcie jego publicznej obecności to zaledwie skromna przesłanka, by nie żywić do niego pełnej pogardy, natomiast za mało, by odczuwać doń szacunek.

Tym niemniej nie przyszłoby mi do głowy jeździć pod jego dom i wykrzykiwać nienawistne hasła. Po pierwsze dlatego, że uważam to za kontrskuteczne. Jeśli chciałbym go jakoś ukarać, wywrzeć na nim zemstę, zostawiłbym go samemu sobie, sam na sam z własnymi myślami i własnym sumieniem. To tam jest jego piekło, a tłum krzyczący pod jego oknami tylko odrywa go od rachunku sumienia, wywołuje chęć obrony własnych racji, wypacza proces "pokuty". Po drugie, Jaruzelski to starzec stojący nad grobem. Jemu bliżej już do Boga ... hm, powiedzmy Marksa ... niż do ludzi, on już jest przeszłością. Te wiece pod jego oknami wydają mi się w tym kontekście jakieś niefajne, jakieś nieewangeliczne - to zwykły odwet, w dodatku dość prymitywny; zwykła zemsta, w dodatku świadcząca o bezsilności.

Wszystko wskazuje na to, że żaden sąd już Jaruzela nie skaże - za późno na to. Ale nie uniknie on osądu Historii i jeśli mam jakieś wyobrażenie o tym, co musi się dziać w jego głowie, jest to jedyny osąd, z którym on się naprawdę liczy, który ma jeszcze dla niego jakieś znaczenie.

I ja zostawiam go temu osądowi. Dlatego nie rozumiem - i to moje pytanie do Igora Janke i tysiąca innych uczestników manifestacji pod willą na Ikara - po co wy tam tak naprawdę chodzicie? Co chcecie osiągnąć?

Naprawdę chciałbym to zrozumieć!

Polesky.
O mnie Polesky.

W wieku dość średnim wciąż czuję dziecięcą ciekawość świata i dziecięce zdziwienie jego dziwnością

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka