Nasze słabe elity polityczne zezwalają na galopującą krytykę Polski na arenie międzynarodowej, a w dodatku, nie pozwalając na wolną przedsiębiorczość, generują kolejne fale emigracyjne. Krytykę możnaby jakos przeboleć. Tymczasem w ślad za poniżaniem Polski na szczeblach oficjalnych idzie antypolonizm pospolity. Może jest jedynie reakcją na panoszących się w każdym zakątku świata emigrantów zarobkowych, być może to oni budzą “uzasadnione”, najgorsze reakcje u lokalnej ludności. Bo któż z łatwym sercem przystanie na “kradzież” miejsc pracy? A może nieco krzykliwa, często zakrapiana alkoholem, nasza obyczajowość stanowi problem dla Anglików, Irlandczyków i innych zachodnich narodów? Ale czy to powód by zabijać?