PO od czasu, kiedy znalazła się w ławach opozycyjnych, lubi nas coraz to nowszymi pomysłami zaskakiwać. Najpierw obrała kurs totalnej opozycji wobec koalicji rządzącej. Z kolei teraz bojkotuje Telewizję Polską na poziomie krajowym, jak i regionalnym, twierdząc, iż w ten sposób chce wyrazić swój sprzeciw wobec niej jako narzędzia politycznej nagonki oraz partyjnej propagandy w rękach PiS-u.
Decyzja zarządu PO została już podjęta, więc partia Grzegorza Schetyny wykluczyła się sama z programów publicystycznych ( i nie tylko), co z drugiej strony musiało niewątpliwie ucieszyć jej konkurentów politycznych, którzy teraz zacierają właśnie ręce, iż nadszedł w końcu ten moment zintensyfikowania działań na rzecz przekabacenia na swoją stronę tych wyborców PO, którzy - pomimo tego, że wciąż popierają największą partię opozycyjną - nie są de facto zadowoleni z obecnego kursu partii wobec koalicji rządzącej.
Bez głębszej analizy i z pewnością rozważenia innych możliwości sprzeciwu wobec praktyk stosowanych przez Telewizję Polską, PO zaczyna się izolować w mediach. Co prawda, nie zbojkotuje TVN, TVN24 czy Polsatu, to jednak nieobecność członków PO w dyskusjach politycznych w Telewizji Polskiej, wykorzystają niewątpliwie członkowie innych partii opozycyjnych, przekonując tym samym, iż obrany przez nich kurs nie jest wyłącznie nastawiony na krytykę wszystkiego, co robi koalicja rządząca.
W ten sposób PO oddaje także większe pole do manewru nowo powstałej, ale i powoli rosnącej w siłę partii Biedronia, która ani myśli bojkotować Telewizję Polską, i to jeszcze w roku wyborczym 2019.
