Śmiać mi się chce, jak jednym z głównych zarzutów pod adresem ministra Arłukowicza jest to, że nowa lista leków refundowanych została opublikowana zbyt późno, w ostatniej chwili. Argument ten jest o tyle nietrafny, bo …. to normalna praktyka ministerstwa od wielu lat, także w IV RP. Krokodyle łzy są więc tutaj nie na miejscu.
W 2010 r. listę ujawniono dopiero 29 grudnia. Wrzucam link:
W 2009 r. listę ujawniono 14 grudnia, a zaczęło obowiązywać 16 grudnia. W marcu minęło 11 dni od publikacji listy do jej wejścia w życie.
W 2008 r. listę opublikowano 14 lipca, a zaczęła obowiązywać 2 dni potem.
W 2007 r. odpowiednie daty to 28.XI i 1.XII oraz 23.II i 1.III.
W 2006 r. – 19.VI i 1.VII.
W 2005 r. – 28.XII.2004 r. i 1.I
Dziwią też głosy takie, jak pani rzecznik pacjenta:
Żaden rozsądny aptekarz nie powinien ryzykować realizując trefną receptę, bo potem to NFZ jemu odmówi zwrotu pieniędzy za refundowany lek. Od lat jest o to spór pomiędzy farmaceutami a NFZ. Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. Problem szerzej jest opisany pod tym linkiem:
Teraz jedynie przesuwa się ryzyko bardziej na lekarzy, stąd irytacja tego środowiska.
