Raróg Raróg
498
BLOG

Transplantacje – nasze ciała należą do Państwa

Raróg Raróg Polityka Obserwuj notkę 13

Jest taki dowcip: czym różni się dziwka od prawnika? Dziwka może cię rżnąć tylko do śmierci. Okazuje się, że jeszcze gorzej może nas rżnąć własne Państwo – i w przenośni i dosłownie. Zgodnie z prawem ojczyźnie oddajemy bowiem nasze ciała, najczęściej nieświadomie.

Chodzi o przepisy o transplantacjach. Kilkakrotnie nowelizowana ustawa z 2005 r. przewiduje, że dawcą może być albo żywa osoba, albo ludzkie zwłoki. Po śmierci stajemy się od razu z automatu magazynem części zamiennych dla innych współobywateli.
Ustawa potencjalnymi dawcami czyni wszystkich Polaków, chyba że wyrażą sprzeciw. Konstrukcja domniemanej zgody jest o tyle korzystna dla służby zdrowia, że łatwiej o dawców, nie trzeba też nikogo przekonywać, aby został dawcą. Lekarze nie muszą też czekać na świadomych i dobrowolnych dawców. W sumie – zgodnie z założenim ustawodawcy - im ciszej o przepisach transplantacyjnych, tym lepiej.
Rodzi to jednak liczne kontrowersje – czy nie będzie prowadziła do nadużyć. Czy lekarze mając świadomość, że osoba jest doskonałym dawcą narządów będą do końca ją ratować, czy sobie odpuszczą? W końcu całą procedurę poboru i przeszczepu trzeba wcześniej przygotować. Czy lekarze nie za wcześnie orzekną moment śmierci, aby jeszcze dobre organy oddać komuś bardziej potrzebującemu albo temu kto zapłaci? Ustawa przewiduje co prawda, że za pobranie organów nie można żądać pieniędzy, ale za ich przeszczepienie – już tak. Ustawa stara się ustalić moment śmierci, ale środowisko lekarskie jest podzielone co do tego, czy rzeczywiście jest to na tyle precyzyjne, że nie będzie dochodziło do nadużyć. Momentem śmierci – według przepisów – jest trwałe nieodwracalne ustanie czynności mózgu (tzw. śmierć mózgu) albo nieodwracalne zatrzymanie układu krążenia. W środowisku lekarzy nie ma jednoznacznych opinii, czy takie określenia wystarczą, bo zdarzają się np. wznowienia akcji serca po pewnym czasie. Ponadto śmierć mózgu nie oznacza jeszcze, że reszta ciała obumiera. Ciekawy wykład na ten temat miał w styczniu w Trybunale Konstytucyjnym ks. dr Jacek Norkowski.
Co ciekawe o losie swoich organów mogą decydować już 16-latki. Za młodsze dzieci zastrzeżenie, że nie godzą się na pobranie narządów, składa któregokolwiek z rodziców. Gdy stuknie „16” nastolatki wczesniejszy sprzeciw rodziców mogą odwołać. Po szesnastych urodzinach mają też sami prawo zdecydować. Rodzice tego za nich już nie uczynią. Skąd granica 16 lat? Ano z tego, że w tym okresie życia gwałtownie rośnie liczba wypadków, a więc potrzebni są też i dawcy – nieważne że nie są świadomi tego faktu.
Przed patologiami nie zawsze ochroni rejestr sprzeciwów. Z dwóch powodów – po pierwsze zdecydowana większość z nas do niego się nie zgłasza, bo albo nic o nim nie wie, albo zniechęca je biurokracja. Część z nas myśli, że może zdąży to zrobić w przyszłości. Po drugie – Poltransplantowi zdarzają się błędy we wpisach. Mój znajomy przed wyjazdem na narty zgłosił do Poltransplantu siebie i swoje dzieci. Po kilku tygodniach dostał potwierdzenie wpisania, ale wystawione na inną osobę! Gdyby miał poważny wypadek mógłby bez swojej zgody zostać potencjalnym dawcą. Nie dość, ze jego sprzeciw nie był skuteczny, to jeszcze doszło do ujawnienia mu wrażliwych danych osobowych innego tzw. Kowalskiego.
Moim zdaniem najlepszym wyjściem byłoby pytanie o zgodę każdego np. po ukończeniu 18 lat, przy okazji wyrabiania dowodu osobistego (w dowodzie mogłoby też być stosowne oznaczenie). Obywatel dostawałby prawo wyboru – dopiero, gdyby z niego nie skorzystał, to mógłby trafić na listę potencjalnych dawców. Podobnie z dziećmi - odpytanie o zgodę można przeprowadzić przy rejestracji urodzenia przez rodziców. Skoro Państwo chce dysponować moim ciałem, to niech chociaż mogę świadomie się na to nie zgodzić.
Raróg
O mnie Raróg

Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka