Raróg Raróg
412
BLOG

J-23 znowu nadaje

Raróg Raróg Polityka Obserwuj notkę 6

Hans Kloss to ikona polskiej popkultury – może się mi to podobać albo nie – ale tego nie przeskoczę. Dlatego wybrałem się na film „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, aby sprawdzić, czy kultowa postać szpiega ma szansę podbijać serca kolejnego pokolenia Polaków. Moim zdaniem – raczej nie podbije.

Film jak na dzieło wojenno-sensacyjne jest w miarę udany - wartka akcja, dużo wybuchów i krwi, dialogi też ujdą. W porównaniu z serialem wypada co prawda blado, ale znowu nie tak źle jak np. Zloto dezerterów jako kontynuacja C.K.Dezerterów. Aktorstwo starych wyjadaczy – Mikulskiego i Karewicza – jest OK, Adamczyk poprawny, natomiast dla mnie pomyłką jest Tomasz Kot jako młody Kloss. Ani przystojny, ani z polotem, farbowany blondyn, na którym zawiesić oko może chyba tylko Biedroń, ale i on musiałby być bardzo wyposzczony. Myślę, że ku uciesze krytyków klossowej popularności wśród Polaków, Tomasz Kot nie przedłuży tego mitu na kolejne pokolenie.
Fabuła, jak fabuła – kręcąca się wokół Bursztynowej Komnaty. W sumie scenarzyści tylko raz obrazili moją inteligencję. SS-mani przetransportowali komnatę ścigaczem z Pilawy aż do Rostoku i jeszcze wrócili potem do Gdańska. Wszystko na wiosnę 1945 r. na akwenie Bałtyku i to w zasadzie tylko po to, aby końcową część filmu urozmaicić byłymi hitlerowcami działającymi w Stasi.
Najbardziej autentyczni w filmie wydają się mi polscy SBecy. Zimni, cyniczni, chamscy. Niestety sprzedani młodemu widzowi bez żadnej refleksji, bez wyjaśnień, bez rozrachunku. Ot, dobre służby dobrego polskiego państwa, które ścigają zbrodniarzy i ich skarby. Żadnego wyjaśnienia, że choć oni ganiają w filmie Niemców, to ich ojcowie i starsi koledzy ścigali z powodzeniem ich „pomocników”, i „zdrajców” jak Nil lub Pilecki. Taka rehabilitacja PRL – chłopcy ze służb to dobrzy ludzie, nawet Niemkę z łagru wyciągnęli, a zapewne stary Kloss pocieszy ją jeszcze w swoich emeryckich ramionach prowadząc pod przykrywką sklep w kapitalistycznym RFN-owskim Hamburgu. W końcu "szlachetnie", aby ją ratowac podpisał zobowiązanie do wspólpracy z SB, jak wielu innych "szlachetnych" obywateli PRL, którzy także mieli swoje moralne racje. 
Raróg
O mnie Raróg

Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka