Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
313
BLOG

Pawlactwo

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Polityka Obserwuj notkę 3

Miałem nadzieję, że w bieżących kolejowych tematach Pawlak będzie siedział cicho. Niestety - postanowił dać głos. No to skoro może Pawlak – mogę i ja. Choć przez chwilę miałem nadzieję, że mainstrimowe media oleją jego kuriozalne wypowiedzi.

 

Nie olały. Dlatego trudno koledze-salonowemu-blogerowi nie wypomnieć, iż cały ten nabrzmiewający burdel związany z krótkodystansowymi kolejowymi przewozami firmował – a kuku! – wiceminister z PSL-u! I nie ma tłumaczenia, że tylko  formalnie, ponieważ wiceminister był tak na prawdę z PKP. To właśnie zielone pająki przesunęły go z Rady Nadzorczej PKP S.A., na wiceministra.

Wiceministra od PKP. Bo tylko kretyn mógł wierzyć (a tylko wicepremier udawać, że wierzy), iż w ramach odpowiedzialności za kolejową część transportu chodzi o coś więcej niż niezajmowanie się problemem.

 

Bardzo mi przykro, ale polityczną odpowiedzialność za to, co się w ramach tej kadencji z koleją podziało, ponosi PSL. Platforma winna jest o tyle, że doskonale zdawała sobie sprawę, że zielony szambowóz oddelegowany na odcinek kolei i tak się rozkraczy. Choć niekoniecznie w planach było, żeby tak szybko i tak spektakularnie.

 

Tutaj mało znany fakt: odchodzący, PIS-owski, wiceminister - profesor Chaberek, został zaproszony do rady nadzorczej spółki od kolejowych spółek. Wytrzymał w tej radzie dwa, czy tam cztery miesiące. Po czym złożył rezygnację. Oczywiście nie mam pewności, ale jestem głęboko przekonany, że zrobił to dlatego, iż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czym skończy się modyfikacja wypracowanego przez niego planu.

Wiedział co czyni. Kolej  – pod wezwaniem prezesów Wachów, Celińskich i Szafrańskich – decyzjami PSL-owskiego wiceministra uznała, że 4 (słownie: cztery) miliardy ekstra w czasie kryzysu, to zdecydowanie za mało. I wysłała kolej samą siebie w pizdu. W czarną dziurę, w którą trzeba pakować coraz więcej, żeby z powodu efektów kwantowych (polecam Hawkinga…) nie wybuchła w spektakularny sposób.

 

Trudno nie wspomnieć w tym miejscu o pośle Januszu – przeprowadzę Ustawę o Straży Kolejowej,  druk 510 (wpłynął: 21-11-2007) – Piechocińskim. Kto wie, jakby się potoczyły sprawy w czasie, gdy równocześnie warczał na Engelhardta oraz  najpierw między wierszami (Kielce, maj 2010), a później już oficjalnie (nóż w plecy wbity przez Smerfa Marudę) zamachnął się na Pierwszego Strażaka Ochotnika.

Bo odwołać Engelhardta, Wacha oraz – co się nie udało, bo nie miało się udać – Szafrańskiego, należało w maju 2010. Podczas pierwszego, medialnie głośnego, kryzysu związanego z Przewozami Regionalnymi. Niestety nie było to możliwe. Choćby tylko z tego względu, że akurat wtedy Piechociński obwieścił, że chce być nowym Pawlakiem.

A tylko i wyłącznie od Pawlaka Oryginalnego zależało, czy można zmienić koalicyjnie sparytetowanego podsekretarza stanu. Podsekretarza, na którego publicznie i głośno, od prawie roku, warczał Piechociński.

 

Nie ma takiej możliwości, żeby Tusk z Grabarczykiem i Bonim nie wiedzieli – co najmniej ponad rok temu – czym się to wszystko skończy. No jeżeli ja wiem, że spośród wielu powodów odejścia Moraczewskiego, najważniejszymi były:

  1. Storpedowanie biznesplanu zakupu nowoczesnego taboru przez PSL-owskiego wiceministra.
  2. Rycie PSL-owskiej członkini zarządu, odpowiedzialnej za sprawy pracownicze (tej samej, która w ramach aktualnej akcji strajkowej wybrała się na pielgrzymkę).

To albo są idiotami, albo bardzo na rękę było im, by udupić ostatecznie i nieodwołalnie kolej regionalną, w modelu jaki znamy. Politycznymi ręcami ludowego koalicjanta.

 

Na koniec Pawlak wyskakuje z tekstem, że model liberalnego rynku, w przypadku kolei, niekoniecznie jest modelem najlepszym. Następny artykuł na Rynku Kolejowym jest o tym, że wybrano doradcę prywatyzacyjnego Kolei Mazowieckich.

 

No to ja pytam, czy Pawlak, czy Struzik przyleciał wczoraj z Melmak? Oraz dlaczego Piechociński nie podnosi larum, że kosmici podmienili jednego z dwóch najważniejszych polityków PSL-u?

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka