Słuchając kolejnych ministerialnych zapewnień, że zdążymy z infrastrukturą na mistrzostwa piłki kopanej – stary dowcip mi się przypomniał.
Poszedł facet z buldogiem do parku, a tam odbywały się wyścigi chartów. Buldog mówi do faceta:
— Zapisz mnie proszę. Na pewno wygram! Ty obstawisz i zgarniesz dużo kasy. Zobaczysz...
— Co ty buldog, nie dasz rady.
— Mówię ci, że dam radę. Proszę zapisz.
Zapisał więc facet buldoga na wyścigi. Coś tam obstawił. Psy stanęły na starcie, wśród nich buldog. Sędzia dał znać, otworzyły się boksy i rozpoczął się wyścig. Buldog na metę przybiegł ostatni. Zirytowany właściciel pyta swojego psa:
— No i co? Nie mówiłem, że się nie uda?
— Spoko, spoko. To była rozgrzewka. Za chwilę im pokaże co naprawdę potrafię.
Postawił zatem właściciel resztę kasy jaką miał przy sobie i wystawił psa do kolejnego wyścigu. Jak się nietrudno domyśleć – pies przybiegł ostatni.
—Ty, buldog, co jest?!?
— Spoko, spoko. To taka strategia. Żeby zgarnąć jeszcze większą wygraną.
Cóż miał zrobić właściciel? Pożyczył kasę od znajomych, którzy również i byli na wyścigach i postawił na ostatnią gonitwę. Buldog – nie będzie zaskoczenia – przybiegł oczywiście ostatni. Wściekły właściciel, z mordem w oczach, krzyczy:
— Buldog! Co jest?!?
— No, ku…a, nie wiem!!!
Smutny morał jest taki, że pies z właścicielem wydawali swoje. Oddać też musieli również ze swojego.