I znowu mainsteram oraz blogosfera mają się czym zajmować. Wizje byłego PIS-owskiego ministra przedstawione wczoraj w Berlinie zajmują wszystkich skutecznie. Przykrywając skutecznie informację o tym, że minister dwojga imion finansów zszedł z oficjalną przyszłoroczną prognozą wzrostu PKB do 2,5%.
Co w było w Wydarzeniach „tej drugiej” telewizji o 15:50? W kolejności: Zdradek, Breivik, stadion w Warszawie, awaryjne lądowanie Boeinga, Iran, aresztowana Brytyjka, nieawaryjne lądowanie Boeinga(?), pies-bohater, waluty i giełdy, lekarz Majkela, coś-tam coś-tam, sport. SG Salonu wypisz-wymaluj.
W kwestii walut i giełd śmieszny zbieg okoliczności wystąpił. Najpierw plansza z czerwonymi w większości kursami i informacją, że złotówka się wzmacnia i płynnym przejściem do giełdy przy pomocy informacji, czy rośnie i jest zielono, czy spada i jest czerwono. Dowcip polega na tym, że kursy walut na czerwono to dobrze, a czerwone wskaźniki giełdowe to źle. Ale to tak nawiasem mówiąc.
Informacji o tym, że rząd kilka godzin wcześniej oświadczył: znowu potraktowaliśmy was jak idiotów i co nam teraz zrobicie? – nie było. O tym, że wszystko wskazuje na to, iż w ramach wstępu do kolejnej ściemy z budżetem i finansami publicznymi – tym bardziej.
Sięgnijmy pamięcią do 2008 roku, kiedy Sejm pracował intensywnie nad pierwszym autorskim budżetem Jana Vincenta. Opartym o 4,8% wzrostu PKB i związanym z tym wzrostem dochodów podatkowych. Choć już w czasie jego procedowania było oczywiste, że jest to fikcja. Świadczą o tym, przebiegające praktycznie równolegle, prace nad budżetem Województwa Wielkopolskiego.
Założyły sobie Pyry bezczelnie w projekcie skierowanym do Sejmiku 380 mln przychodów z udziału w CIT. I trafiły z dokładnością do dziewięciu milionów na swoją korzyść. W tym samym czasie zaimportowany (precyzyjniej: dostarczony wewnątrzwspólnotowo) szaman od finansów zakładał 33 mld, by ostatecznie zrealizować 28 mld, czyli walnął się o 5 mld na – powiedzmy – swoją niekorzyść.
Dzisiaj Rostowski oświadcza, że jednak sporo wzrostu mniej. No to patrzę ja w wielkopolski projekt budżetu 2012 i stwierdzam, że samorządowcy zaplanowali przychody z CIT-a o 7% mniejsze niż planowane wykonanie w roku bieżącym. Co sugeruje większy rozziew między prognozą oficjalną i tym co najbardziej realne. Ponieważ trzy lata temu wielkopolski samorząd założył 6% spadku przychodów z CIT (rok do roku) i miał rację.
Stąd wniosek, że jeżeli wielkopolski zarząd i urzędnicy nie zgłupieli po drodze, przyszłoroczny wzrost PKB nie wyniesie ani 4% (jak wmawiał Rostowski przed wyborami), ani 2,5% (jak wmawia teraz), tylko – góra – 1 (słownie: jeden) %.
Dlatego biorąc pod uwagę, że ważne jest tu i teraz oraz ciepła woda w kranie, Polokoktowcy żądają zdecydowanego i natychmiastowego ukrócenia antyrządowej, defetystycznej, pesymistycznej, więc antypolskiej działalności wielkopolskich samorządowców.