Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
536
BLOG

A to podobno MY czekamy na katastrofę

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Polityka Obserwuj notkę 4

Porównuję sobie budżet skierowany do Sejmu, z projektem przedstawionym na Radzie Ministrów. I nie widzę jakichś większych rewelacji. No, może poza obniżeniem wydatków na ubezpieczenia społeczne i zwiększeniem rozliczeń różnych (w praktyce rezerw). Ale interesujące jest to, co zmieniło się pomiędzy dwoma budżetami na 2012 rok, które wylądowały w Sejmie. Dokładniej to, co się w nich nie zmieniło lub zmieniło nieznacznie.

O tym, że w ramach istotnej korekty przyszłorocznego wzrostu gospodarczego pomiędzy wrześniem i grudniem, rząd zwiększył dochody i wydatki budżetu – już pisałem. Odbyło się to tak, że dziura w CIT i PIT została zasypana podatkiem od kopalin oraz zwiększeniem planowanych przychodów z dywidend. Po stronie wydatków jest nieco ciekawiej. Pomiędzy wrześniem, a grudniem widać dwa obszary ze sporymi nominalnymi spadkami kwot, jakie ma wydać państwo.

 

Pierwszy z nich to ubezpieczenia społeczne. We wrześniu planowane wydatki w dziale 753 wynosiły 77,6 mld. Obecnie wynoszą 76,9 mld. Czyżby podwyżka składki rentowej, która miała dać miliardy, zmniejszyła budżetowe wydatki zaledwie o 0,7 mld? Ależ skąd. Przed posiedzeniem Rady Ministrów (czyli po ogłoszeniu podwyżek składki) wydatki już były zmniejszone o 0,6 mld. W wersji ostatecznej ucięto je o dodatkowe 100 mln.

Zatem gdzie jest kasa z podwyżki składki rentowej? Może w przychodach Funduszu Ubezpieczeń Społecznych? Nie bardzo. W pierwszej wersji budżetu składkowe przychody FUS wynosiły 120,9 mld. W wersji aktualnej  – 123,4 mld. A to oznacza, że albo pieniądze z podwyżki lądują w jakiejś czarnej dziurze, albo… nie są ujęte w projekcie budżetu, nad którym pracuje Sejm.

Bo przecież niemożliwe jest, żeby najlepszy z rządów wpisał je do pierwszej, przygotowanej jeszcze na wiosnę wersji budżetu, ale czekał z poinformowaniem o tym społeczeństwa do jesiennego expose. Kilka poprawek wskazujących źródło pokrycia zmniejszeniem dotacji do FUS powinno wyjaśnić sprawę. Czy Jan Vincent i jego ludzie od prawie roku ukrywali planowaną podwyżkę, czy szykują sobie sporego zaskórniaka.

 

Drugim zaskakującym spadkiem wydatków są te na obronę narodową. Część 29. budżetu kurczy się o ponad 100 mln złotych. Pomimo zapowiedzianych przez Tuska podwyżek w armii, które kosztować będą w przyszłym roku między 150, a 200 milionów. Co zrobić, żeby spiąć budżet? Należy obciąć wydatki majątkowe. Miało być 7,5 miliarda – będzie 7,1.

Terminy składania seryjnych i hurtowych dymisji przez polskich generałów oraz przedłużenia i unieważnienia przetargu na samolot szkolno-bojowy pozwalają na dość dokładne określenie czasu, w którym zapadły odpowiednie decyzje. Jakby nie patrzeć wychodzi, że i tak skromny program modernizacji polskich sił zbrojnych obcięto jeszcze przed wyborami.

Skoro jesteśmy przy obiecanych podwyżkach – trudno nie zajrzeć w wydatki na bezpieczeństwo publiczne. Policjantów mamy niewielu mniej niż żołnierzy, czyli budżetowe koszty są porównywalne. Co się okazuje? Mimo kosztów wzrostu wynagrodzeń na poziomie 100-150 milionów,  wydatki w części 42. Sprawy Wewnętrzne spadają ogółem o 64 miliony. Z budżetu zniknęła prawie cała działka związana ze współfinansowaniem projektów UE. Inne kwoty bez większych zmian, czyli środków na obiecane podwyżki będzie trzeba szukać w wydatkach bieżących.

 

Można by grzebać w obu wersjach budżetu na przyszły rok dalej, ale nie ma to większego sensu. Znajdziemy wyłącznie bieżącą, nieudolnie wykonaną kosmetykę. Wbrew zapowiedziom odważnych zmian dokonywanych w poczuciu odpowiedzialności za tu i teraz oraz pomyślność przyszłych pokoleń – projekty niewiele się od siebie różnią. Trudno znaleźć w tym nowszym ślad jakichś reform, cień pomysłu na naprawę finansów publicznych, odważne stawienie czoła sytuacji, w jakiej znalazła się Polska i Europa.

Tylko dlaczego? Ani prezydent nie przeszkodzi – bo swój, ani koalicjant nie będzie się stawiał – bo dwóch innych się prosi o wzięcie części odpowiedzialności za przeprowadzenie koniecznych zmian. Na co czeka zatem Tusk i jego ferajna, żeby wziąć się za jakiekolwiek reformy?

Wychodzi mi, że na niespodziewany gospodarczy kryzys. W który ja nie wierzę. Choćby dlatego, że chciałbym zobaczyć sprawozdanie z realizacji budżetu. Tego budżetu.

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka