Wczorajsze wystąpienie premiera Tuska w Sejmie, które miało być poświęcone wotum nieufności wobec minister klimatu, nie miało nic wspólnego z merytorycznymi argumentami odnośnie odwołania polityk. Nie dowiedzieliśmy się o jej dokonaniach i ewentualnych niedopełnieniach. Było wiele ataków na PIS, a składający wniosek nie byli dłużni. Za to mogliśmy usłyszeć całą masę powiązań PIS z Rosją, a wcześniej z ust polityków opozycji o powiązaniach Tuska z Niemcami.
Nie mnie oceniać, co kto ma za uszami. Każdy ma. Dyskusja wczorajsza bowiem mogła być doskonała okazją do dyskusji nad naprawdę palącymi problemami w Polsce. Coraz więcej osób dostaje bardzo wysokie rachunki za prąd i gaz, a następna w kolejce jest woda, co całkiem możliwe, zostanie niedługo przyklepane. Oczywiście będą one różne w zależności od miejsca zamieszkania i innych czynników, ale nie można udawać, że problemu nie ma. Nie wiadomo kto dostanie ulgę jeśli takowa będzie obowiązywać oraz ile będzie wynosić i na jak długo. Za dużo mamy tutaj niedomówień, ale pani minister nie musiała się bronić, bo zręcznie zrobił to za to premier. Dobrym pomysłem co widać nie było na pewno zrezygnowanie z zamrażania cen energii, bo jak widzimy inflacja nie ustabilizowała się na tyle, aby móc wracać do tego, co było przed jej nagłym skokiem. Zamiast 5 miesięcy próbować uchwalić tzw. bon energetyczny, można było po prostu zrekompensować przynajmniej w 40-50% Polakom wysokie rachunki. W zależności od sytuacji. Nie wiem dlaczego Tusk próbował "ładnie ubrać" ustawę o bonie, skoro sytuacja wymagała szybkich działań. A bon jak wiadomo nie jest rzeczą trwałą; nie wiadomo czy nie byłby jednorazowy.
Także zamiast merytoryki, mieliśmy próbę szukania agentów obcych służb. Mieliśmy także zapowiedź odnowienia komisji ds. wpływów Rosji. Tyle że w gąszczu politycznej walki, ekipie rządzącej zaginie cel, który naprawdę przyświecał temu gremium. Nie sądzę, aby w zamyśle PIS chciało szukać agentów wśród wierchuszki PO i ich eliminować; tutaj mamy jasny cel: eliminacja krok po kroku polityków partii Kaczyńskiego, nawet gdy zarzut jeśli taki się znajdzie, będzie znikomy. Nie rozumiem też chwili dyskusji wśród polityków skoro problem może leżeć w sądownictwie i sędziach, których jak sędzia Szmydt, może być więcej.
A Polacy dalej nie wiedzą, na czym stoją. Mamy niezły bałagan!
