Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens
147
BLOG

Z prawego łoża

Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens Polityka Obserwuj notkę 0

 

Odcinek 20: Jak hak
 
Jak już zdążyliśmy się zorientować, w twórczości Ziemkiewicza w odróżnieniu od innych pisarzy tego nurtu, odnajdujemy szaloną rubaszność, która – nie ukrywamy tego – trochę nam się podoba. Ale… no właśnie.

Autor nie udaje żadnego Balzaka, Putramenta, czy za przeproszeniem Dżojsa. Życie erotyczne w jego powieści w najmniejszym nawet stopniu nie zasługuje na określenie „erotyczne”. To jest czyste zoo, burdel i pornoch bez ozdobników czy tajemnic. To nas nie gorszy. Rzecz jasna różnica pomiędzy Ziemkiewiczem moralizującym, Ziemkiewiczem analizującym, krytykującym, a Ziemkiewiczem rozbierającym się do rosołu może na pierwszy rzut oka szokować, lecz trzeba po namyśle rzec tu, że różnicy nie ma w ogóle. Nie ma. O czymkolwiek by ten człowiek nie mówił.

Oto po przyjrzeniu się różnorakiej twórczości tego artysty odkrywamy, że chłop ten rozdziewa się po prostu na okrągło, codziennie po kilka razy, z dowolnego powodu. Ocena moralności dzisiejszej młodzieży? – przeklinając, zdejmuje buciki. Krytyka Unii Europejskiej? – waląc z grubej rury, zrzuca skarpetki. Rząd? – zanim się obejrzymy, mamy autora bez gaci. Szeroko pojęte sprawy kościelne i Palikot? – zdejmuje sweterek wśród bluzgów. „Gazeta Wyborcza? – oto jest już na golasa i mamy owo wspomniane zoo, a nawet wstyd tu powiedzieć co jeszcze. Na wierzchu.

Ponieważ golas ma bardzo mocne parcie i na szkło, na papier, na fonię i na cyfrę, biega za nami wszędzie. Choć zimno, nie zauważamy, by się ubierał, i żal w nas wzbiera, by golasa okryć choćby pledzikiem. Gdy, zmarznięci jego zimnem, weźmiemy sobie do łóżka jego książkę „Ciało obce”, czujemy od razu, że Ziemkiewicz włazi nam pod kołdrę i zaczyna tam kląć na czym świat stoi i klnie, mimo że próbujemy go poddusić poduchą. Skubany wsadza – za przeproszeniem – kij w mrowisko, a na dodatek brzęczą na nim te prawicowe, jak mu się wydaje, akcesoria, te jego kajdany, cierniste obróżki, smycze z ćwieczkami, skrzypi skórzana bielizna, drą się siatkowe pończochy i spadają mu białe kozaczki. Jednym słowem, gdy dostajemy odeń cokolwiek o czymkolwiek, wygląda to zawsze jak krzyki i ekstaza w burdelu.

Jeżeli ktoś się martwi, że Ziemkiewicz mógłby poczuć się dotknięty, wystarczy odesłać wrażliwca do jego bloga. Można się tam naczytać Ziemkiewicza do woli. Zaznaczmy, że jest to niestety typowa zabawa w „dookoła Wojtek”. Zauważyliśmy bowiem, że autor odsyła tam Niesiołowskiego i przy okazji wszystkich chętnych do lektury „Ciała Obcego” właśnie. Rzecz jasna robi to z przeanalizowanym tu właśnie wdziękiem. Oto te słowa, sprzed kilku dni (15 października 2011): „Niewątpliwą przykrością jest dla mnie fakt, iż Stefan Niesiołowski w swych wynurzeniach na temat literackiej pornografii zupełnie zignorował fakt, że to ja właśnie, a nie ktokolwiek inny, jestem czołowym pornografem prawicy. Rozumiem jednak, że pan marszałek nie sięga po lektury trudniejsze niż „Fakt”, dlatego uznałem, że muszę mu wysłać „Ciało obce”. Książka jest trochę trudna i często pisana długimi zdaniami, ale wystarczy, żeby przeczytał strony od 188 do 196. Gwarantuję panu marszałkowi, skoro przyznał się do upodobania takich lektur, że podziałają na jego wydzielanie dokrewne w stopniu, jakiego zapewne nie pamięta od czasów Anastazji P. i nie pozwolą mu na przyszłość zapominać o mnie przy układaniu swych list proskrypcyjnych.”

Pozazdrościliśmy Niesiołowskiemu tej ekskluzywnej wskazówki udzielonej przez człowieka z mistrzowsko uregulowanym wydzielaniem dokrewnym, który na dodatek marzy, by znaleźć się na jakiś listach proskrypcyjnych. W pierwszym odruchu spieralibyśmy się, na ile książka „Ciało obce” przysparza czytelnikom większych trudności od pisma „Fakt”, ale ponieważ byliśmy w dobrym humorze, chcieliśmy zaproponować kompromis – przysparza identycznych. No więc zerknęliśmy na wskazane przez Ziemkiewicza stronnice i przeczytaliśmy tam wiele zdań. I krótkich i długich. Generalnie jest to opis z tych dłuższych, a zaczyna się tak: „Kutas sterczał jak stalowy hak, mógłbym nim w tej chwili coś stłuc albo połamać”. Czytając te piękne frazy zmieniliśmy zdanie i doszliśmy do wniosku, że w istocie książka ta jest od „Faktu” trudniejsza. Pełna zgoda.
 
 
 
Stanisław Mancewicz

Pragniemy skupić wokół siebie mądry entuzjazm ludzi twórczo zmieniających świat na lepsze. Redakcja nie boi się opisu zjawisk negatywnych, ale pielęgnuje myślenie pozytywne i walczy z czarnym postrzeganiem świata i Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka