Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens
203
BLOG

Lewa dyskusja

Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens Polityka Obserwuj notkę 1

 

SLD jest największym przegranym wyborów parlamentarnych, nic więc dziwnego, że politycy tego ugrupowania dyskutują o przyczynach klęski. Dyskusja jest równie zdumiewająca, jak ów wynik. Zwłaszcza w połączeniu z ostatnimi przetasowaniami we władzach SLD.
 
Widać wyraźnie, że SLD nie ma programu i że wciąż dużo łączy go z PZPR. Nie tylko personalnie (a po dwudziestu latach od upadku komuny SLD mógłby już dorobić się elity nieskażonej realnym socjalizmem), ale przede wszystkim mentalnie.

W SLD wciąż trwa walka dwóch nurtów – sekciarskiego i „frontu ludowego”. Jak w KPP i jak w PZPR na wszystkich politycznych zakrętach, od odsunięcia w r. 1948 (i aresztowania w 1951) Gomułki po walkę „liberałów” z „twardogłowymi” za czasów Jaruzelskiego. Grzegorz Napieralski wyciął niemal każdego inaczej myślącego, teraz Miller mówi o „grubej kresce”. Brzmiałoby to sensownie, gdyby nie osoba mówiącego. To przecież przez jego rozmaite szwindle (od „moskiewskiej pożyczki” po aferę Rywina) do partii zrazili się tacy ludzie jak Nałęcz czy Cimoszewicz. I ten człowiek ma teraz odnawiać lewicę…

Zdumiewający jest stosunek SLD do Kościoła. W gębie partyjni działacze są antyklerykalni, ale gdy SLD rządził, to żaden z przywilejów Kościoła (nie wnikam – słusznych czy nie) nie ucierpiał w najmniejszym stopniu. Najśmieszniejsze jest to, że pragmatyczny stosunek do Kościoła reprezentują tacy ludzie jak Miller czy Krzysztof Janik, a retoryką antykościelną popisywał się urodzony w 1974 roku Napieralski.

Jeszcze bardziej zdumiewające jest koncentrowanie się w dyskusji na bzdetach. Diamentowy kolczyk w uchu lokalnego kacyka urósł do rangi głównej przyczyny klęski wyborczej. Bo co, członek SLD na chodzić ubrany jak Mao Zedong? I czy ten kolczyk kosztował miliony?

I tu dotykamy głównego problemu: programu SLD. Programu, którego nie ma i nie było. W SLD nigdy nie było poważnej debaty, czym jest nurt socjaldemokratyczny we współczesnym świecie, zwłaszcza gospodarczo. Są tylko ogólniki, że partia ma stać po stronie „biednych”. Ale konkretnie to co: płaca minimalna czy podatek liniowy? Ochrona lokatora czy eksmisje na bruk? To tylko drobne przykłady ogromnego rozrzutu poglądów i czynów. Bo to przecież za czasów rządów koalicji SLD-PSL uchwalono ustawę o eksmisji na bruk, a gorącym jej zwolennikiem była minister Barbara Blida. A staro-nowy szef klubu parlamentarnego SLD jest od ładnych paru lat zdeklarowanym liberałem gospodarczym i zwolennikiem podatku liniowego.
SLD za to nigdy nie protestowało przeciwko ogromnym przywilejom pracowniczym w kopalniach rudy czy w elektrowniach.

A zarazem SLD często gardłuje przeciwko oczywistym reformom gospodarczym, w imię mitycznych „ubogich” i proponuje XIX-wieczne rozwiązania typu „szklanka mleka dla ucznia” (gdy koszt dostarczenia szklanki mleka każdemu uczniowi przewyższa rynkową cenę całego litra).
Na razie SLD jest na najlepszej drodze do przekształcenia się w partię kanapową. Co chyba nie byłoby takie złe, i dla całej Polski, i dla lewicy.
 
 
Jerzy Skoczylas
 

Pragniemy skupić wokół siebie mądry entuzjazm ludzi twórczo zmieniających świat na lepsze. Redakcja nie boi się opisu zjawisk negatywnych, ale pielęgnuje myślenie pozytywne i walczy z czarnym postrzeganiem świata i Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka