W Salonie24 Tomasz Sakiewicz analizuje przyczyny porażki wyborczej PiS.
Tekst warto przeczytać z co najmniej trzech powodów.
Po pierwsze Sakiewicz swoją analizę zatytułował „Dlaczego przegraliśmy”. Oczywiście i bez tego wyznania wszyscy wiedzieli, że i Sakiewicz osobiście, i jego obie gazety - są na usługach PiS-u. Ale taka jawna deklaracja, że w okopach nie jest się korespondentem wojennym (choćby z jasno określonymi sympatiami), ale żołnierzem z kałachem w dłoni – cieszy.
Po drugie podane przez Sakiewicza przyczyny porażki są prawdziwe. Ani słowa o fałszerstwach czy innej mgle! Sakiewicz wymienia pięć błędów szczegółowych, a osobno wymienia błędy taktyczne. Szczegółowe błędy to: sugerowanie się nieprawdziwymi sondażami, nieumiejętność wycofania się z błędnych słów czy decyzji, słuchanie przez Kaczyńskiego tylko potakiewiczów (rzecz jasna Sakiewicz używa łagodniejszego określenia), otwieranie w kampanii wyborczej nowych frontów i „przespanie sukcesów”. W tym ostatnim punkcie Sakiewicz próbuje niepostrzeżenie (tak mu się wydaje) przekonać czytelników, że tym przespanym sukcesem był start „Gazety Polskiej Codziennie”. Może i tak było, ale Sakiewicz nie przedstawia na to żadnych dowodów (ale skromnie zaznacza „Nie do końca wiadomo, co było przyczyną…”).
Błędy taktyczne to pokazywanie się Kaczyńskiego w programach, „w których nie ma gwarancji neutralnego zachowania prowadzącego i publiczności”, wydanie przez niego książki ze zbyt wieloma kontrowersyjnymi tezami oraz prowadzenie kampanii negatywnej osobiście przez Kaczyńskiego, a nie przez „innych”.
Na końcu Sakiewicz broni się przed zarzutem Kaczyńskiego, że swoimi tekstami zaszkodził PiS-owi i domaga się przedstawienie ewentualnych dowodów.
No i teraz trzeci powód, dla którego warto przeczytać ten tekst. Otóż Sakiewicz udaje, że z Kaczyńskim można rozmawiać rzeczowo i że racjonalne argumenty przekonają go do gruntownej zmiany zarówno sposobu polemizowania z przeciwnikami politycznymi, jak i sposobu odnoszenia się do swoich współpracowników. Naprawdę bardzo śmieszne. Kiedyś Kazimierz Rudzki potrafił z kamienną twarzą mówić bardzo śmieszne teksty. A z żyjących to chyba Artur Andrus jest w tym dobry. Sakiewicz Andrusa bije na łeb. Pomysł, żeby Kaczyński przestał słuchać tylko lizusów jest wart więcej, niż wynoszą długi Grecji.
Jerzy Skoczylas