tutejszy tutejszy
1073
BLOG

Kres stategii Platformy Obywatelskiej

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 13

Demokracja jest banalnie prosta – wystarczy swoje działania nazywać pojęciami dokładnie odwrotnymi niźliby należało. Komuniści wprowadzając totalitaryzm nazwali to demokracją ludową, filozofowie oświecenia, którzy głęboko gardzili zwykłymi ludźmi, swoje postulaty nazwali właśnie dążeniem dla dobra ogółu. Stary ten trick nazywania niewoli – wolnością, reżimu – demokracją, terroru – tolerancją, sprawdza się od dawien dawna. Nie wysila się więc nasza partia rządząca, gdy z dumą ogłasza się zwolennikami wolnego rynku, promotorami wolności i tolerancji. To mniemanie jest tym bardziej rozpowszechniane im bardziej mija się z prawdą. Bo jak nazwać ludzi, którzy podnoszą podatki, zwiększają rozmiary biurokracji, manipulują cenami, obiecują dotacje zamiast obniżenia obciążeń fiskalnych? W normalnym kraju nazwaliby się oni socjalistami, ale u nas są to zwolennicy wolnego rynku, liberałowie gospodarczy.


A jak nazwać ludzi, którzy postulują cenzurę internetu pod pretekstem ograniczania swobody pedofilii, jak nazwać ludzi, którzy każde odmienne zdanie nazywają z politowaniem "PiSowskim", którzy sporządzają listy ludzi do wyrzucenia z pracy na podstawie poglądów politycznych? W normalnym kraju nazwaliby się oni totalitarystami, u nas są to zwolennicy wolności słowa i poglądów.
A co z tymi, którzy napuszczają jedne grupy społeczne na drugie, którzy szczują naród nawzajem na siebie, którzy odgradzają się metalowymi barierkami, a okrzyki nawołujące do spalenia na stosie nazywają nieszkodliwym happeningiem? Jak nazwać ludzi dumnych z jednej kobiety, która aroganckim wystąpieniem paraliżuje obchody rocznicowe narodowego święta? W normalnym kraju nazwalibyśmy ich troglodytami, ale u nas nazywa się to tolerancją.


Nawet nazwa tej partii jest do głębi zakłamana – wszak ma być to platforma obywatelska, a więc płaszczyzna do oddolnych inicjatyw społecznych, tymczasem rząd, który z tejże Platformy się wywodzi, skłonny jest przejąć organizowanie obchodów Solidarności, byle tylko ulżyć zwykłym ludziom możliwości aktywności społecznej. Precz z działalnością zwykłych ludzi! Niech wszystko przejmie państwo i rząd – zaiste prawdziwa to platforma obywatelska.
Dla ludzi zamieszkałych nad Wisłą, a więc dla społeczeństwa, bo jeszcze nie narodu, ten chimeryczny twór jest bardzo wygodny. Socjaliści mogą go popierać, bo wskazują na fakty, na czyny tejże partii i mogą się z tymi działaniami utożsamiać. Liberałowie gospodarczy mogą się odwołać do ich programu, który co prawda niczego za sobą nie niesie, ale brzmi wolnorynkowo. Dumni mogą być też tzw. zamordyści, bo premier wszystkich by chętnie chwycił za mordę i doprowadził do drugiej Irlandii – przecież na forach internetowych i w podwórkowych komentarzach słychać opinie zachęcające do zrobienia porządku z tymi Kupieckimi Domami Towarowymi, z tymi moherami, z tymi marszami i protestami. I znów – zwolennicy wolności mogą pochwalić retorykę Donalda Tuska, zaś przeciwnicy wolności mogą przyklasnąć na faktyczne decyzje rządu.
Ten ideowy szpagat jest zachwycający, aż dziw, że premiera jeszcze nie boli w kroku. Aby dało się go dalej utrzymywać Minister Edukacji Narodowej rozważa możliwość awansu do następnej klasy uczniów, którzy nie zdali z jednego, czy kilku przedmiotów. Z takim elektoratem skończonych idiotów, to będzie można już chłostać podatników rózgami, wyciskać z nich ostatnie dochody i ochrzcić to, już nie tylko liberalizmem gospodarczym, ale w ogóle wolnością absolutną.


Ten totalny rozkrok spowodowany jest kilkoma przyczynami. Najbardziej oczywistą jest chęć władzy – obiecać Panu Bogu świeczkę, diabłu ogarek i jakoś to przeczekać. Oprócz tego jednym z powodów owej rozbieżności słów i czynów jest głupota – dla wielu parlamentarzystów obywatelskiej platformy nie ma sprzeczności między umiłowaniem wolności, a zwartymi oddziałami ochroniarzy "Zubrzycki", albo policją tryskająca gazem po oczach. Trzecią przyczyną jest zaś tchórzostwo i brak charakteru – już w Piśmie Świętym możemy przeczytać:
Obyś był zimny albo gorący. A tak, skoro nie jesteś letni ani gorący, ani zimny - chce Cię wyrzucić z mych ust."(Ap. 3,15-16).
tak samo lepsi są już socjaliści lub kapitaliści, niż ta nijakość pomiędzy nimi. W rewolucji francuskiej ścierały się zawsze radykalne ruchy ideowe, to co tkwiło między nimi było nazywane potocznie "bagnem". Aktualne to pozostaje po dziś dzień.
Obywatele platformy są tylko preludium do walki cywilizacyjnej, są tylko antraktem między turami prawdziwej wojny światów, ich formuła wkrótce się wyczerpie, bo ta "letniość" nie może trwać wiecznie.
Kres tych politycznych akrobatów jest bliski, mimo – zdawałoby się - nieskończoności ludzkiej głupoty. Ten pogłębiający się dysonans napotka wreszcie na swój kres – każdy materiał ma granice wytrzymałości, zapewne i mózgi naszych rodzimych Lemingów wreszcie pękną od tej politycznej schizofrenii. Przygotowujmy się lepiej na czas, w którym rewolucyjne bagno rozpierzchnie się pod naszymi nogami, a prawdziwa walka rozegra się pomiędzy tymi, co są "gorący", a tymi co są "zimni".

I na ten moment trzeba się przygotowywać.

Tutejszy

Tekst opublikowany w ostatnim wydaniu Warszawskiej Gazety

 

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka