Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski
662
BLOG

Ślad Bonieckiego

Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Mało kto, moim zdaniem, bardziej niż ks. Adam Boniecki zasłużył na Diamentowy Ślad – Nagrodę im. bp. Jana Chrapka przyznawaną ludziom mediów, którzy budują kulturę porozumienia i dialogu.
W latach 70. czytywałem jego teksty w „Tygodniku” (m.in. słynne „Rozmowy niedokończone” – tak, tak, ten tytuł wymyślił kiedyś Boniecki); w latach 80. słuchałem jego rekolekcji i śledziłem znakomitą Kronikę religijną publikowaną przezeń na łamach „L’Osservatore Romano”; w latach 90. pomagałem mu w dziale religijnym „TP”, a kiedy został naczelnym pisma, całym sercem wspierałem go w dziele jego reformy.
Adam Boniecki bez wątpienia przejdzie do historii Kościoła w Polsce (a właściwie już przeszedł: jako twórca polskiego wydania „L’Osservatore” i nieformalny pośrednik w kontaktach Jana Pawła II z opozycją demokratyczną w PRL), do historii zgromadzenia księży marianów (jako jego generał) i do historii polskiej prasy, zwłaszcza katolickiej. Nie wszystko mu się, niestety, udało – reforma „TP” na przykład przyniosła, moim zdaniem, zbyt wiele ofiar i wykopała w środowisku krakowskim głębokie i trudne do zasypania rowy. Zostawmy to jednak…
Józef Tischner pisał kiedyś o „księdzu na manowcach”. Nie chodziło mu, rzecz jasna, o duchownego, który sam schodzi „na manowce”, ale o duszpasterza, który gotów jest tam iść w poszukiwaniu zagubionej owcy. Kimś takim próbuje być Adam Boniecki – jako ksiądz, publicysta i redaktor. On otwiera Kościół na ludzi poszukujących, mających z tą instytucją problem i obolałych po spotkaniu z kościelnym urzędnikiem. Towarzyszy im i pokazuje, że Kościół to „coś” dużo większego, lepszego i piękniejszego, niż mówi to ich doświadczenie. I właśnie za to chcę mu dziś podziękować.  
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości