ezekiel ezekiel
1173
BLOG

Antyfaszyści cementujący status quo

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 40

 

               Muszę przyznać, że nie bardzo rozumiem przejawy ideologicznej paniki wokół wczorajszego przemarszu młodych patriotów. Wydaje się, że jako sympatyk poglądów lewicowych powinienem się bronić Polski przed inwazją faszyzmu. Przynajmniej w takie buty chce mnie włożyć lewicowy mainstream (lewicowy mainstream: he he he). Manifestacje ONR nie wywołują we mnie szczególnego oburzenia. Jest w Polsce patriotycznie nastawiona młodzież, której nie obce jest pojęcie Narodu, Ojczyzny, Honoru, a czasem nawet Krwi. Ten fakt należy przyjąć do wiadomości, podobnie jak należy przyjąć do wiadomość istnienie blokersów – odpadów transformacji i produktów ubocznych nieegalitarnie bogacącego się społeczeństwa.

Wczorajsze manifestacje i kontrmanifestacje wpisały się świetnie w ideę natychmiastowych mediów rozrywkowych (media informacyjne również są mediami rozrywkowymi, tworzą przecież infotainment, przemysł zarabiający na niewyszukanych treściach). Było spięcie, był konflikt, byli policjanci i zantagonizowane grupy. Nie bardzo było trzeba tłumaczyć o co chodziło w całym zamieszaniu, bo nie tyle istotna jest treść, co forma. A formy wystarczyło na pół dnia materiałów filmowych, soudbiteów, standupów, setek i pięćdziesiątek. Dla ogromnej większości ludzi to co działo się wczoraj było po prostu niezrozumiałą zadymą. Tak też było to prezentowane w mediach – radykałowie kontra ekstremiści. Albo odwrotnie. Osobiście dałem już wyraz swojej tolerancji wobec nietolerancji. Uważam, że idea demokracji i społeczeństwa otwartego powinna pozwalać na ekspresję głupoty o różnym, nawet dość silnym natężeniu.

Wczorajszy dzień dla osób nieco bardziej interesujących się sferą publiczną niż bohaterowie samorządowego spotu PO (choć nie tak bardzo zainterersowanych jak młodzi patrioci, albo antyfaszyści) był po prostu jakimś dziwnym ideologicznym dymem. Wydaje się, że ów „dym”, rozróba świetnie wpisuje się w pacyfikowanie lewicowych postulatów. Poniekąd rozumiem koleżanki i kolegów po poglądach, którzy nie są w stanie znieść widoku ogolonych łysych pał, które, jeśli nie oficjalnie, to półoficjalnie, odwołują się do tradycji prymitywnego rasizmu i dyskryminacji. Jednak wydaje mi się, że lewica świetnie tutaj weszła w rolę, którą gotuje jej główny nurt infotaimnent – bojowników o niezrozumiałe sprawy, rewolucyjnych dinozaurów. To ustawienie sobie lewicy dość dobrze podtrzymuje systemowe status quo. Bo przecież to nie garstka łysoli i szalikowców jest największym problemem na drodze do emancypacji kolejnych grup społecznych. Łysi to objaw, to doprowadzona do ściany postawa, która jest silnie obecna w naszej kulturze. To jest postawa nieufności wobec Innego (niech sobie geje to robią, ale w domu).

Lewica zaistniała jako telewizyjny news, jako eksponat telekultury „live”, w której to co widoczne na ekranie to zazwyczaj coś nadzwyczajnego, od czego dzieli nas nieprzekraczalna granica wyznaczana przez szkło ekranu. Nie ONR jest problemem (lewicowo-telewizyjna narracja), tylko problemem jest silnie obecna w polskiej mentalności niechęć do Arabusów, Bambusów, Ciaw, biedaków.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka