ezekiel ezekiel
1551
BLOG

Dlaczego rząd Tuska będzie trwał

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 41

 

Bloger gw1990 opisał przebieg zorganizowanego przez Ośrodek Myśli Politycznej (raczej Prawicowej) spotkania z Ryszardem Legutką oraz Zdzisławem Krasnodębskim. Autor zastanawia się skąd w Krasnodębskim wiara w to, że lada miesiąc „rząd upadnie z hukiem”. Odczytuje profesora jako proroka „wariantu greckiego”. Dodaje bloger do tego opinię Rafała Ziemkiewicza, według którego ludzie wyjdą na ulicę zawalczyć z rządem Donalda Tuska, a ten jako pierwszy polityk w Polsce trafi do więzienia. Wszystkie te prognozy przypominają nieco przedwczesne nieco wieści o upadku skandynawskiego modelu państwa opiekuńczego, lub szerzej, o uwiądzie cywilizacji. Jak nic na chwilę obecną nie wskazuje na rychłą katastrofę modelu skandynawskiego ani na zawał cywilizacji, tak nic nie wskazuje na to, że ludzie wyjdą na ulicę, aby rozliczyć rządzących.

Nie wyjdą, ponieważ Polacy programowo nie wychodzą na ulicę. Oczywiście istnieją od tego odstępstwa, takie jak marsze równości chociażby, jednak ich liczebność waha się zapewne w okolicach ilości ludzi bawiących się na większych wiejskich odpustach. Jest to pewien zalążek nowego, postmaterialistycznego społeczeństwa obywatelskiego, jednak raczej trudno tutaj mówić o masowości. Innym odstępstwem są manifestacje związkowe. Jednak jako, że Polska jest krajem z bardzo niskim współczynnikiem uzwiązkowienia, demonstracje są dość rzadkie, pomimo fatalnej sytuacji polskiej klasy pracującej. Polacy wychodzą na ulice podczas Wielkich Śmierci. Poza tym jesteśmy społeczeństwem raczej zatomizowanym, egoistycznym, niezainteresowanym kwestiami publicznymi i biernym obywatelsko. Ale miało być o fenomenie popularności Tuska.

Wielu obserwatorów dziwi się dlaczego afery (nie ważne czy dęte, czy prawdziwe - w świecie mediów to nie ma żadnego znaczenia), kryzys gospodarczy nie mogą ściąć premiera. Wielu upatruje szansy na zmianę na górze w domniemanym uczuleniu Polaków na gromadzenie władzy w jednym ręku. Tusk ma już wszystko: samorządy, parlament, rząd i prezydenta. Taka, uproszczona dla jasności wykładu, sytuacja ponoć ma być dla Polaków znakiem ostrzegawczym, ci pomni niedawnych przecież czasów monolitu władzy mieliby zareagować alergicznie. Nic jednak nie wskazuje na to, że w takiej prognozie jest coś poza myśleniem życzeniowym. Wydaje mi się, że taka kumulacja władzy paradoksalnie wzmacnia popularność Tuska. Premier bowiem czerpie siły witalne z polskiej nieufności do demokracji. Polityka rozumiana jako „spory na górze” męczą opinie publiczną. W Polsce istnieje jakieś dziwne społeczne przeświadczenie o tym, że „można usiąść, dogadać się i zrobić coś dla dobra narodu”. Tymczasem istotą demokracji jest spór przejawiający się na wielu płaszczyznach począwszy od płaszczyzny symbolicznej, na klasowej skończywszy. Tutaj zapewne manifestuje się silna narodowa afiliacja Polaków: jeden naród, jeden cel. Cel taki każdy oczywiście rozumie na swój własny sposób, zależnie od środowiska, w którym się wychowywał, położenia klasowego, oraz mnóstwa innych czynników.

Donald Tusk czerpie z tego źródła. Czerpie z niechęci i nieufności Polaków do demokracji i do sporu. Zaspokaja potrzebę bezpieczeństwa, operuje językiem nie tyle pojednania, ile językiem ukrywającym istniejące w społeczeństwie spory i konflikty. To swego rodzaju "język usypiania". Ludzie nie wyjdą na ulicę, ponieważ Tusk daje im złudzenie bezpieczeństwa, jest dobrym panem, który czuwa nad tym, żeby „miliony Polaków” były bezpieczne i wolne od stresujących oraz irytujących kłótni polityków. W dłuższej perspektywie jest to język utrwalający społeczną apatię, polityczną bierność. Jest nie tylko wykwitem postpolityki (czyli polityki, w której konflikt rozgrywa się raczej na poziomie personalnego teatrzyku niż idei i reprezentacji grup społecznych), ale również poszerza miejsce dla postpolityki, pacyfikuje polityczność. Rząd Tuska więc się raczej nie przewróci. Będzie trwał jako pomnik polskiej nieufności do demokracji i ideowego sporu.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka