ezekiel ezekiel
2954
BLOG

Polemika z Janem Pospieszalskim

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 142

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że tekst ten powstał przy zaangażowaniu prywatnego kapitału w wysokości 2,90 zł, a więc kosztował mnie więcej niż każda inna, spośród ponad 400 sporządzonych do tej pory notek. Mam więc nadzieję, że poniższa pozycja stanie się przyczynkiem do ogólnonarodowej debaty. Chciałem zapoznać się z tekstem Jana Pospieszalskiego z najnowszego „Uważam rze” (pisane z błędem; niepoprawnie, można by rzec), jednak strona internetowa tygodnika każe płacić sobie za materiały. Zmusiło mnie to do zakupu periodyku. Być może z korzyścią dla mnie, bo jak już wielokrotnie zaznaczałem, lubuję się w penetracji rubieży prawicowej myśli politycznej.

Na okładce niezłomny Jan Pospieszalski na tle tęczowej flagi. I można byłoby pomyśleć, że to jego comming outu, gdyby nie znak drogowy ślepej uliczki stojący między flagą a nim. Aha, homoseksualizm, jak już zdobędzie wszystkie przywileje, o które walczy, przyczyni się po prostu do upadku cywilizacji życia. Bo, jak w tekście zaznacza autor, geje, ni lesbijki, sami/same z siebie nie mogą wydać na świat potomstwa. A stąd już tylko krok do demograficznego kolapsu. Natura nie znosi próżni i w miejsce zdrowej, płodnej rodziny, wejdą muzułmanie, co przewidział korzystając z jasności umysłu, poseł Jarosław Gowin.

Tytuł na jedynce: „Pospieszalski w obronie przyzwoitości”, znamienny, bo pokazuje analną obsesję prawicy. Przyzwoitość jest tutaj nie tyle funkcją obrony przed pewnym rodzajem tożsamości, bo prawica, raczej nie uznaje odmienności tożsamości psycho-seksualnej, ile funkcją estetyki stosunku płciowego.

W tekście Pospieszalskiego znajduje się zdjęcie dwóch mężczyzn. Jeden z nich trzyma dziecko, drugi, obejmuje do z tyłu. Pierwszy wygląda zupełnie jak bywalec Pawilonów na tyłach Nowego Światu (studenckich pubów). Wiem, że klimat tam z deka dekadencki, ale nie podejrzewałem, że można tych hipsterów podejrzewać o epatowanie „wulgarną seksualnością”. Drugi z mężczyzn ma kolorową perukę i balonowe rurki uwieszone u ramion. Wygląda zupełnie jak Mietek z wiejskiego odpustu; i też nie wiedziałem, że te wiejskie odpusty epatują. Podejrzewałem, ale raczej sądziłem, że chodzi o dziewczyny z working class i sposobiących się do nich mężczyzn, którzy za nic mają kulturę języka i gestów w publicznym miejscu. O, ciekawe co by napisał Pospieszalski, jakby geje (bo na lesbijki to można popatrzeć – nie przypisuję takich zamiarów redaktorowi; uważam jednak to za powszechna postawę) zachowywali się wobec siebie w sposób podobny, jak bywalcy i bywalczynie festynów. To już chyba by pozostało tylko honorowe Harakiri. Chociaż od prawicowca o nieobyczajności par heteroseksualnych nie słyszałem zbyt wiele. Ale, Bożesz, ile ja takiej nieobyczajności widziałem! I nawet samemu mi się chyba zdarzała taka nieobyczajność.

Tekst Jana Pospieszalskiego ma, niezamierzenie oczywiście, zabarwienie autoironiczne. Przeczytać można o tym, jak to homoseksualizm został wykreślony z listy chorób „przez głosowanie”. Znamienity historyk i filozof nauki, Pospieszalski z całą pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że to precedens na skalę światową. Jako wybitny badacz, podnosi również zastrzeżenie, że „w gremiach naukowców nie ma pełnego konsensusu, co do genezy homoseksualizmu”, czy coś takiego. Gdyby tak prawica nie walczyła tylko i wyłącznie za pomocą oręża swojej zboczonej estetyki, to zapewne dowiedziałaby się, że w nauce nie może istnieć „powszechny konsensus”. To nie religia, w nauce nie ma dogmatów (trzeba pamiętać, że i dogmaty są zmienne, ale dogmatycy rzadko o tym pamiętają).

Dalej możemy przeczytać o sławetnej ulotce, w której wiele razy pojawia się obsceniczne i wulgarne słowo „odbyt”. Do prawdy, sprawa jest obrzydliwa, ale wydaje mi się, że odbyty mają nawet prawicowcy. Możemy przeczytać o tym, jak gdzieś tam zabronili mówić „mama”, „tata”; słowem, kilka argumentów ad Nigdylandia.

Jest kilka słów o edukacji. O tym, że powinna się opierać na fundamentach sprawdzonych i takich, które urodziły naszą cywilizację; cywilizację życia w domyśle. Chodzi oczywiście o fundamenty tożsame z nauczaniem kościoła. Muszę niestety zmartwić i redaktora i wszystkich jego zwolenników. Te idee od dawna nie stanowią już fundamentów naszej cywilizacji. Dla niektórych może być zadziwiające, a dla innych (w tym dla mnie) oczywiste, że istnieje korelacja między upadkiem tzw. „tradycyjnych wartości” a dobrostanem społeczeństw przejawiającym się na każdej niemal płaszczyźnie, począwszy od długości życia, na gigahercach na głowę skończywszy.

Na koniec mój ulubiony  argument (tutaj dokładny cytat; reszta to moje interpretacje), „homoseksualizm jest skłonnością nabytą, a więc odwracalną”. Redaktorze Pospieszalski, powiem nieskromnie, że czytam sporo. W tym również sporo magazynów naukowych i książek popularnonaukowych, ale powiem szczerze, że jeszcze nigdy - a muszę przyznać, że jestem tutaj wyczulony - nie natknąłem się na wzmiankę, dotyczącą tego, że katolicyzm, albo prawicowość „były skłonnościami nabytymi”. Jest wprawdzie kilka cech, które zwiększają podatność na tego typu życiowe postawy, ale nie będę o nich pisał.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka