Earendel Earendel
28
BLOG

Na marginesie pewnego komentarza

Earendel Earendel Polityka Obserwuj notkę 9
Propozycja....
...dla gejów, lesbijek i wszystkich odmieńców seksualnych. Jak wam tak źle w tej Polsce to wolna droga. Mamy Schengen pojedźcie do innego kraju europejskiego. Tam gdzie panuje wolność, równość itd. Nikt was tu nie trzyma na siłę. A po za tym jesteście nie potrzebni. Nie dajecie potomstwa (bo dziwne jak dwóch gejów ma się rozmnażać), zajmujecie miejsca pracy i robicie ogólny bałagan i zamieszanie (pogrubienie moje: P.G.). Żądacie praw, których nigdy nie będziecie mieli. Chyba, że zmieni się zapis o małżeństwie. A więc zostawcie ludzi w spokoju tych heteroseksualnych. Nie narzucajcie im parad, książek. Albo się dostosujcie albo jak pisałem wolna droga. Chyba, że chcecie skończyć jako męczennicy czy co?

Taki właśnie komentarz przeczytałem przy wpisie pana Bazaka na temat homoseksualizmu. Powiem szczerze, że komentarz ten bardzo mnie zabolał, a szczególnie pogrubiony przeze mnie tekst.

W Polsce nie jest mi źle i nie zamierzam z niej wyjeżdżać. Jakoś nie ciągnie mnie też do tego, żeby uznano w Polsce „małżeństwa" homoseksualne.

Ale nie życzę sobie wmawiania mi, że nic nie daję społeczeństwu, bo nie mam potomstwa. Wielu mających potomstwo nie podejmuje się żadnej pracy nie dlatego, że chcą się zaopiekować swoimi dziećmi, ale dlatego, że mają lewe ręce do roboty i żyją według starej maksymy: „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy" (dzisiaj te „dwa tysiące" można zamienić na słówka: „minimalna" albo „socjalne"). Może zabrzmi to bardzo nieskromnie, ale mój szef jest zadowolony z mojej pracy.

Swojego czasu pisałem o tym, że próbowałem się leczyć z homoseksualizmu i wyszło z tego jedno wielkie „G" czyli nic. Jestem zatem bardzo sceptycznie nastawiony wobec tego typu inicjatyw, a szczególnie wobec hurraoptymizmu, że „każdy może z tego wyjść, wystarczy tylko chcieć". A już zupełnie negatywnie jestem nastawiony wobec jakichkolwiek prób przymuszania kogokolwiek do „leczenia się" z homoseksualizmu. Nawet Katechizm Kościoła Katolickiego ani słowem nie zająknął się o leczeniu a tym bardziej o wymogu leczenia homoseksualizmu, o czym pisał w swoim artykule na ten temat w „Znaku" Cezary Gawryś, który intensywnie współpracował z lubelską „Odwagą", czego owocem była między innymi książka „Męska rozmowa".

Inną sprawą jest wymóg siedzenia cicho w domu i nie mówienia o sobie. Coś na zasadzie: „możecie sobie żyć, ale my nie chcemy was znać, ani tym bardziej nic o nas wiedzieć". Tak samo mógłbym podobnych rzeczy wymagać od par hetero. Żadnego trzymania się za ręce, żadnych pocałunków czy migdalenia się na ławce w parku. Co więcej: żadnych książek, filmów, piosenek, sztuk, obrazów, rzeźb na temat miłości, bo przecież erotyka i seks jest dla wielu taka be. A siedźcie se w domu i nie pokazujcie się ludziom na oczy. Niezła perspektywa, no nie? Ciekawe, jaki wtedy byłby świat? Jaka nuda by tu wiała, tak bez tego wymiaru miłości...

„Albo się dostosujcie albo jak pisałem wolna droga". Przynajmniej mam wiedzieć, gdzie jest moje miejsce w szeregu, no nie? Mnie trzeba traktować jak jakiegoś trędowatego, którego człowiek boi się nawet dotknąć, żeby się trądem nie zarazić. Nie, nie jestem trędowaty. Nie jestem ani lepszy, ani gorszy od innych. Jestem po prostu człowiekiem. I co z tego, że jestem homoseksualistą? Myślę, że nic. Boicie się, moi drodzy? Czego się boicie? Że was zarażę, że zrobię z was gejów? Zabawne... bo cała masa osób heteroseksualnych nie zrobiła ze mnie heteroseksualisty.


Earendel
O mnie Earendel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka