Earendel Earendel
343
BLOG

An American Crime i The Girl Next Door

Earendel Earendel Kultura Obserwuj notkę 1
Rok 1965 był w Ameryce rokiem egzekucji Perry'ego Smitha i Dicka Hickocka - morderców czteroosobowej rodziny Clutterów z Holcomb w stanie Kansas. Zbrodnię,  proces i egzekucję opisał Truman Capote w książce "Z zimną krwią".
 
Ciała zabójców Clutterów nie zdążyły jeszcze dobrze ostygnąć w grobach, a Ameryką wstrząsnęła kolejna zbrodnia - jeszcze bardziej okrutna, przy której Smith i Hickock to tylko zwykłe złodziejaszki. Kilka miesięcy po ich egzekucji w wyniku okrutnych tortur zmarła 16-to letnia dziewczyna: Sylvia Likens. Na ciele miała wytatuowany następujący napis: JESTEM PROSTYTUTKĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA! Oprawcami okazali się: Gertrude Baniszewski - 36-cio letnia kobieta oraz - co dodatkowo zwiększa okrucieństwo zbrodni - jej dzieci w wieku od 11-17 lat i koledzy ich dzieci. O tej zbrodni opowiadają dwa filmy: "The Girl Next Door" Gregory'ego Wilsona oraz "An American Crime" Tommy'ego O'Havera z Catherine Keener i Ellen Page. O ile pierwszy jest inspirowany tymi wydarzeniami (jest adaptacją powieści Johna Ketchuma), o tyle ten drugi jest na tych wydarzeniach oparty i zawiera autentyczne wypowiedzi uczestników procesu z 1966 roku ze sprawy Baniszewski kontra Stan Indiana.
 
O obu filmach dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Kiedy przeczytałem o szczegółach zbrodni, wydawało mi się to po prostu niemożliwe, nieprawdopodobne. Nie chcę tutaj opisywać wszystkich szczegółów tego zdarzenia, kto chce, niech zajrzy tutaj. Ostrzegam jednak, że materiał jest dość drastyczny. Zastanowiło mnie to, jak to możliwe, że ludzie praktycznie bez powodu są w stanie znęcać się nad człowiekiem? Pierwsze jednak pytanie powinno być inne, jeśli chodzi o tę sprawę? Jak to możliwe, że daje się swoje dziecko pod opiekę osoby ledwo poznanej, nie sprawdziwszy dokładnie, kim ta osoba jest? Pierwszymi winnymi tej zbrodni są zatem rodzice Sylvii i jej siostry.
 
"The Girl Next Door" stawia na okrucieństwo i absurdalność całej sytuacji. "An American Crime" próbuje niejako psychologicznie pogłębić całą sytuację. Obraz O'Havera w niektórych momentach próbuje łagodzić charakter Gertrudy, przez co cała postać z jednej strony robi wrażenie niejednoznacznej, a z drugiej pokazuje irracjonalny obłęd oprawcy. Dzieci w obu filmach są przedstawione bardzo naturalistycznie, wręcz groteskowo. Ich zachowanie wprawia w zdumienie. Owszem, widz pamięta, że dzieci potrafią być okrutne, ale to, co widzimy w obu filmach przyprawia o osłupienie. Widz tym bardziej czuje gniew i bezsilność, gdy dowiaduje się, że dzieci tak naprawdę nie wiedziały, czemu to robią. Nie wiedziały, czemu z Sylvii robiły sobie worek treningowy, czemu przypalały ją papierosami i czemu wytatuowały na jej ciele napis, który przytoczyłem. Groteskowości całej sytuacji dodaje fakt, że w czasie owego tatuowania ofiary jeden chłopak spytał się Gertrudy, jak się pisze słowo "prostytutka".
 
Nie wiem, jak skończyć ten tekst. Oba filmy przyprawiły mnie o dość smutny nastrój, bo inaczej być nie mogło. Doszedłem również do wcale nieoryginalnego wniosku, mianowicie takiego, że okrucieństwo dzieci to nie wynalazek naszych czasów, ale zdarzało się ono o wiele wcześniej. Ale można temu zapobiec poprzez odpowiedzialne wychowanie dzieci i pamiętanie o tym, że dziecko to nie zabawka i spełnianie jakichkolwiek pragnień rodziców, ale że rodzice są odpowiedzialni za to, jakie dziecko wypuszczą w świat. 
Earendel
O mnie Earendel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura