Earendel Earendel
44
BLOG

Oscary

Earendel Earendel Kultura Obserwuj notkę 3

Od razu się przyznam, że nie oglądałem samej ceremonii wręczenia Oscarów. To jest dla mnie zbyt późna pora, żeby zasiadać przed telewizorem. Niemniej jednak lubię czytać listę laureatów i zastanawiać się czy słusznie kogoś nagrodzono czy też Akademia dała znowu ciała.

Cieszę się, że "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" nie dostał Oscarów w najważniejszych kategoriach, gdyż jest to film, w którym nie tyle wieje nudą, ile jest to przeraźliwe tornado nudy. Film wlecze się niemiłosiernie i o ile "Zodiak" mimo swej długości trzymał napięcie, potrafił jakoś zaciekawić widza, o tyle Benjamin Button tego nie potrafi. A historia mogła mieć niezwykły potencjał, gdyż opowiadała historię człowieka, którego życie biegnie od końca. I mimo tego pozostaje pytanie: "No i co z tego, że facet z wiekiem młodnieje?". Po Fincherze spodziewałem się naprawdę fascynującej historii, a nie tego, co zaserwował widzowi. Przecież "Siedem", "Podziemny krąg" to były naprawdę świetnie opowiedziane historie. Nie wiem, co się stało twórcy "Azylu", że stworzył takie coś. Wielka szkoda.

Co do kategorii "najlepszy aktor pierwszoplanowy", to mam mieszane uczucia. Penn rzeczywiście zagrał świetnie, ale osobiście kibicowałem Rourke'mu. Jego powrót do konkretnego, autorskiego kina, po latach stoczenia się w rynsztok zasługuje na najwyższe nagrody tym bardziej, że jego rola w "Zapaśniku" jest autentyczna, krwista i nieco oparta na jego własnych przeżyciach. Z jego kreacji bije niesamowity autentyzm.

Żałuję też, że Oscara nie dostała Meryl Streep. Szkoda, bo kobieta zagrała rzeczywiście rewelacyjnie w adaptacji sztuki Shanleya. Nie wiem, jak wypadła Winslet, bo "Lektora" jeszcze nie widziałem. Mam nadzieję, że nie dostała ona nagrody tylko dlatego, że się rozebrała przed kamerą.

Earendel
O mnie Earendel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura