Poray Poray
387
BLOG

Wspominanie delegacji Tu-154. ostatnie chwile, godziny, dni

Poray Poray Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Przypominam jeden ze swoich czołowych tekstów,napisany zresztą w jakże niezwykłym czasie sierpnia 2011.
Jak oceniano w łopatologiczny niemal sposób pomaga przyswoić pewne rzeczy.
Oczywiście, dzisiaj jesteśmy w innym miejscu, przynajmniej niektórzy, ale materiał nadal jest aktualny jak i kilka innych moich z sierpnia 2011.

 

Tekst
niniejszy liczy blisko osiemnaście tysięcy znaków, czyli 10 stron
znormalizowanego maszynopisu. Proponuję zatem zrobić sobie herbatę , lub
zostawić rzecz na luźniejszy czas. Aczkolwiek materiał, sądzę, czyta się
dość łatwo (choć z drugiej strony wszystko co dotyczy tematyki „smoleńskiej”
nie jest łatwe ani przyjemne) to jednak nie warto tego robić w ten sposób aby
przelecieć tekst. Nie da się go przeczytać w ten sposób, poza tym wiele rzeczy
umknie także i dlatego że jego istota w znacznej części zawiera się w formie.
Artykuł zaś traktuje o bardzo istotnych aspektach tragedii „smoleńskiej” do
niedawna prawie nie podnoszonych.
 
 
Jest
tak, że jeśli umrze jakaś osoba wspominamy w sposób szczególny jej ostatnie
godziny, dni. Robią to osoby bliskie i dalsze. Mówi ktoś na przykład: „Przedwczoraj z nią rozmawiałem!” mając na myśli zaskoczenie wobec
niespodziewanej śmierci. Niespodziewanej, ale naturalnej śmierci w wyniku
utajonej choroby, bądź jej nawrotu. Tak jest w przypadku osoby prywatnej,
szarego człowieka z sąsiedztwa.
 
Podobnie wspominamy jeśli śmierć jest tragiczna,
aczkolwiek będąca oczywistym wypadkiem na przykład kilkorga dziewiętnastolatków
wracających samochodem z dyskoteki z miasteczka do swojej wioski, jadących z
szybkością 170 h i uderzających w drzewo.
 
W tych powyższych przypadkach znajdzie się na pewno
wiele wspomnień w gronie najbliższych osób. Będą bliższe i dalsze, ale nie
zabraknie wspomnień z ostatnich godzin, z ostatnich dni
.
 
Jeszcze większa uwaga będzie zwrócona na relacje
świadków widzących ostatni raz daną osobę jeśli poniesie ona śmierć w
niewyjaśnionych okolicznościach.
 Zwrócona przez policję i
innych śledczych, o ile oczywiście nie ulega żadnym sugestiom, naciskom,
poleceniom, co zakładamy ad hoc, aczkolwiek wiemy że nie zawsze tak bywa. Wtedy
badane jest dokładnie kto ostatni widział denata, z kim się ten widywał
przez ostatnie godziny, szczególnie ostatnią dobę. Co denat robił przez ostatni
czas. Jest też takie żelazne określenie „48 godzin” – czyli dwie ostatnie doby
szczególnie ważne. Słyszymy często, ostatnie dwa dni. Gdy potrzeba cofamy się
bardziej wstecz, gdy o danej osobie nie mamy żadnych informacji. Więc po tych
żelaznych 48 godzinach przede wszystkim dzień trzeci i gdy trzeba następne.
 
Jeśli ktoś uważa że ma zbyt małe pojęcie o pracy
policji w tego typu przypadkach biorąc pod uwagę tzw. real, z łatwością
przypomni sobie oglądane filmy i seriale kryminalne, w których to nie raz mógł
zobaczyć, a także programy typu „997”.
 
W przypadku osób publicznych przekładnia zainteresowania
zwykłych zjadaczy chleba związana jest z mediami. Ponieważ (rzecz oczywista)
społeczeństwo znające osobę publiczną z mediów gdy żyła tylko za pomocą nich
może dowiadywać się czegoś o niej po śmierci.
 
A więc najprostsze działanie mediów jest takie:
Im większe jest
 zapotrzebowanie społeczne tym więcej przekazuje
społeczeństwu informacji o nieżyjącej osobie.
 Z naturalnych przyczyn biorą górę informacje z ostatnich godzin, ostatnich dni. Dla mediów z kilku powodów: najlepiej pamiętają je świadkowie kontaktujący się z nieżyjącym/ą w ostatnich chwilach, godzinach przed śmiercią, ostatnim dniu, dodatkowo najbardziej przeżywają te godziny, ostatnie dni, więc media mają szczególnie wzruszający materiał, autentyczny, świeży, a jak wiemy taki materiał zwiększa oglądalność, więc o taki materiał choćby z powodów merkantylnych im chodzi.
Ponadto świadkowie pamiętają na świeżo ważne rzeczy, lub choćby atrakcyjne
medialnie szczegóły, które można podać w sposób skondensowany i wyrazisty.
 
Ilość i intensywność takich przekazów medialnych
zależy od atrakcyjności nieżyjącej osoby dla odbiorców mediów. Jeśli jest
bardzo duża oczywiście materiałów będzie dużo.
 
Mamy też sytuacje wyjątkowe gdy telewizje w
przypadku śmierci jakiejś wyjątkowo ważnej osoby dla państwa zmieniają nawet ramówkę.
 
Tak bywa zwłaszcza w wypadku szczególnie poruszającej zbiorowej śmierci, tragedii. Znamy taki przypadek z 11 września
2001 gdy nie tylko amerykańskie, ale telewizje całego świata zmieniały swoją
ramówkę, bądź poświęcały tylko temu prawie czas kanały informacyjne.
 
W naszej smoleńskiej tragedii (jak wiadomo uznaną
za wyjątkową w dziejach świata nie tylko przez nasz sejm, ale i odległe państwa
ustanawiające na przykład jak Brazylia bezprecedensową w przypadku obcego
państwa trzydniową żałobę) postacią na której skupiła się główna uwaga Polaków był śp. prezydent Lech Kaczyński. Uwaga była, stała się, jak też wiemy
wyjątkowa i zaowocowała hołdem setek tysięcy zmierzających do pałacu
prezydenckiego. Różnego rodzaju media szukały nieemitowanych zwłaszcza materiałów z Lechem Kaczyńskim i ogólnie z para prezydencką, a prasa i wydawnictwa przygotowywały albumy.
 
Ponieważ znamienitych osób które zginęły było wiele
i mogło w przypadku którejś dojść do prezentowania śladowej informacji o niej i byłoby to czymś naturalnym (choć swoją droga można było się spodziewać o każdej filmu dokumentalnego, lub przynajmniej dłuższego reportażu) skupmy się na prezydencie.
 
Było oczywistym że zostanie pokazany przede
wszystkim
 (tu w kontekście całej delegacji) odlot
Tupolewa z lotniska na
 Okęciu połączony z wsiadaniem delegacji do
samolotu.
 Najbardziej medialnie nośne są ostatnie chwile człowieka, które
udaje się pokazać (zwłaszcza gdy wsiada do samolotu, który ulega katastrofie).
 
I telewizje (a przynajmniej tvp bo inne oglądałem
wyrywkowo) spełniały to oczekiwanie...choć nie do końca.
 
No właśnie jak pokazywały ostatnie chwile delegacji
w tym przede wszystkim prezydenta? 
 
Poray
O mnie Poray

święta chimera moja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka