Jakie języki obce znają główni kandydaci do fotela prezydenckiego?
Zdanie "Świat jest globalną wioską" brzmi już dzisiaj jak banał. Wezwanie do nauki języków obcych słyszeliśmy od dziecka, a nasi rodzice (a później my sami) wkładaliśmy dużo czasu i pieniędzy, aby opanować tą trudną sztukę pewni jednego: bez języków ani rusz. Nie dostaniesz dobrej pracy, nie napiszesz ciekawej pracy magisterskiej, nie poznasz ludzi z całego świata. Po prostu mniej drzwi będzie stało przed tobą otworem.
Od kandydata na prezydenta oczekujemy aby był pierwszym obywatelem. Musi więc wyróżniać się pozytywnie na tle społeczeńśtwa, również w dziedzinie kompetencji językowych. Sprawdziliśmy znajomość jakich języków deklarują czołowi kandydaci.
Ciekawostką jest że jeszcze w Sejmie III kadencji na stronach internetowych była rubryka, w której wypełniało się dane co do znajomości języków. Teraz zniknęła.
Bronisław Komorowski deklaruje znajomość francuskiego i rosyjskiego. Z angielskim jest u niego znacznie gorzej.
Jarosław Kaczyński pominął tą rubrykę. Na pewno mówi dobrze po rosyjsku - ma doktorat z nauk prawnych, a w pracy cytował rosyjskich klasyków.
Andrzej Olechowski według oficjalnej biografii włada trzema językami: angielskim, francuskim, rosyjskim. Brzmi to wiarygodnie. W końcu pełnił kierownicze funkcje w zachodnich korporacjach, pracował w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, a także w Banku Światowym w Waszyngtonie i sekretariacie UNCTAD w Genewie.
Grzegorz Napieralski twierdzi, że zna język angielski na poziomie komunikatywnym. Czyli zapewne zakończył edukację na studenckim poziomie B2. Do porozumiewania się bez tłumacza nie wystarczy.
Waldemar Pawlak podobno (jak podawał deser.pl) umie opowiadać dowcipy po angielsku i nieustannie szlifuje swoje umiejętności. Jesteśmy skłonni w to uwierzyć. Wszak ten ambitny polityk dawał w latach 90. korepetycje z Excela swoim sekretarkom.
