Jakiś 18-letni licealista napisał sobie krótką notkę, w której sobie trochę poszczuł na Agenta Tomka. Użył przy tym typowego chwytu retorycznego jakim jest odwołanie się do zawiści czytelników ("Może jego pewność siebie i arogancja wynika właśnie ze świadomości, iż nadeszły tłuste lata?"). To jest argument z poziomu bazarowej przekupy.
http://damianmateuszfiolek.salon24.pl/359098,arogancja-agenta-tomka
Pisanie co się chce to jeszcze nie jest nic strasznego. Problem polega na tym, że tego typu miałkie teksty są promowane na stronę główną portalu. Tekst dostaje 3000 viewsów i 86 komentarzy, bo ludzie czują się emocjonalnie zobowiązani skontrować tą wypowiedź.
Potem ktoś inny pisze kontrnotkę, w której daje odpór. Ona też dostaje stronę główną.
http://kokos.salon24.pl/359161,arogancja-agenta-tomka
I to jest kolejny problem.
O czym my tu dyskutujemy? Co tu jest takie bardzo ważne i wymagające powszechnej uwagi? Zarobkowa zawiść osiemnastolatka względem jednego posła? Mamy się zajmować odczuciami i emocjami osiemnastolatków?
Administratorzy salonu mają do dyspozycji władzę dobrotliwego dyktatora. To oni decydują o tym, co trafi na stronę główną i na co zostanie skierowana uwaga "mas czytających". Wydawało się, że będą swojej władzy używać w celu promowania notek o wysokiej jakości.
Ten przykład pokazuje, że tak nie jest. Coś jest naprawdę nie tak. Nasi dyktatorzy kierują naszą uwagę w kierunku pyskówek o naprawdę trywialne sprawy.
Dlatego mówię, że dla mnie Salon24 się skończył. Skończył się jako źródło wartości.
P.S. moja notka również jest stratą czasu, skoro się dołączyłem do takiej dyskusji. Chyba że uznamy, że skuteczne ostrzegania przed dalszą stratą czasu pozwala nam trochę czasu zaoszczędzić i chociaż taka jest praktyczna korzyść.