Dyskusja wokół sprawy Amber Gold już jakiś czas temu stała się mocno irytująca. Najwyraźniej dziennikarze mainstreamowych mediów nie mają nic innego do roboty, wałkując temat, w którym znane są już prawie wszystkie odpowiedzi. Z wyjątkiem jednej: czy Marcin P. ma rzeczywiście pieniądze. Najprawdopodobniej ich nie ma, a przynajmniej nie tyle aby jednego dnia spłacić wszystkich wierzycieli. Jednak nie w tym rzecz. Za całe zamieszanie trzeba kogoś ukamienować. Już. Teraz. Niestety po raz kolejny w tym stuleciu ofiarą owego niecnego czynu padło polskie państwo. Bo nie ostrzegło, bo się nie zainteresowało, bo nie przeciwdziałało i nie uniemożliwiało Marcinowi P. jego na wpół legalnej działalności. Bzdura!
Dzisiejszy poranek w Radiu Tok FM pokazał dobitnie, że Panowie Redaktorzy, zwłaszcza zaś aktualny naczelny Newsweeka, Tomasz Lis nie rozumieją demokracji liberalnej i jej fundamentalnych założeń, wśród których jest między innymi wolność i swoboda działalności gospodarczej. Wydaje im się, że Rzeczpospolita Polska zadziała jak jej historyczna poprzedniczka (chronologicznie) czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa i „pomyśli za obywatela”. Niestety ten sposób postrzegania rzeczywistości podziela sporo „ofiar” Amber Gold i innych podobnych biznesów w modelu Grobelnego.
Chciałbym jednak Panom Redaktorom przypomnieć, że Rzeczpospolita Polska posiada jeden z najstabilniejszych systemów bankowych na świecie i broni go jak Westerplatte. Oczywiście można mieć zastrzeżenia do tego, czy mechanizm jest wydajny, niemniej jednak istnieje. Tylko i wyłącznie od ludzi, którzy go tworzą, zależy to jak szybko i konsekwentnie zadziała. To trzeba poprawić, a nie oskarżać całe państwo od zaniechania. Nikt klientów Amber Gold nie zwolnił z myślenia. Podpisując umowy, powinni mieć świadomość ich konsekwencji. Nikt też nie zabronił dziennikarzom zająć się tematem tej spółki X lat wcześniej, skoro od przynajmniej trzech, Amber Gold był wciągnięty na czarną listę KNF. No chyba, że zrobił to jeden czy drugi „Naczelny”. Nie można przecież zabronić Polakom realizowania marzeń i szkoda stracić reklamodawcę.
Co nawaliło? Panowie Redaktorzy, zamiast spierać się o to, ile ustaw trzeba napisać, sugeruję Wam, abyście zajęli się tematem właściwej edukacji finansowej społeczeństwa. Nie można bowiem wprowadzać kolejnych rygorów, zakazów i ograniczeń, kiedy wystarczy tylko świadomość ryzyka i odpowiedzialności za własne czynności prawne. Niestety u sporej, zwłaszcza starszej części społeczeństwa, ona nie istnieje. Funkcjonuje za to przekonanie, że Państwo chroni ich przed własną naiwnością. Z przykrością trzeba zauważyć, że nie zawsze tak jest i Państwo nie ma i nie powinno mieć takiego obowiązku. Zawsze jednak kiedy dzieje się coś złego - powódź, pożar, katastrofa - wyciągamy garnuszek i liczymy na to, że Państwo coś tam da. Daje, ile może. Nie może Ono jednak odpowiadać za to, że ktoś zbudował dom na wiślanej plaży i od czasu do czasu będzie on zalany.
Gdzie jest więc owa właściwa edukacja? W szkole jej nie ma. Gdzieś jednak musi być, ponieważ Marcin P. wiedzę na temat ekonomi gdzieś zdobył, a studiów przecież nie kończył? Jako generalny postulat, trzeba sformułować tezę, że polska szkoła na poziomie gimnazjum i liceum powinna kształcić z zakresu filozofii - aby uczyć samodzielnego myślenia;’ prawa - aby rozumieć to co się robi i docenić pojęcie odpowiedzialności za własne działania; prawa finansowego, bankowego oraz podatkowego - aby uczeń kończący szkołę potrafił samodzielnie wypełnić PIT i poprowadzić księgowość małej firmy. Ten, kto to potrafi, nie da się oszukać reklamom gwarantującym niemożliwy do osiągnięcia zysk i nie da się wpuścić w maliny doradcom finansowym, obiecującym gruszki na wierzbie. Jest tylko jeden problem: duża ilość naiwnych obywatel jest na rękę wszystkim. Dziennikarzom - bo tacy ludzie chętnie kupią Fakt i Super Ekspres, czyli lifestyle za 2 zł i wgląd do życia tych pięknych i bogatych; bankowcom - bo tacy ludzie nie czytają umów i regulaminów TFI, ubezpieczeń i zwyczajnych rorów - przynoszą pieniądze, napędzając w ten sposób machinę spekulacji; biznesmenom - bo dzięki takim ludziom możliwe jest stworzenie gigantycznej fortuny w krótkim czasie (patrz: Marcin P. i Amber Gold); politykom - bo można im wszystko obiecać, a przede wszystkim to, że niezależnie od wszystkiego, będzie lepiej. Na tę listę trzeba by jeszcze wciągnąć celebrytów a nawet księży. Może to i szalona, ale na banknotach powinny być drukowane niektóre sentencje prawa rzymskiego, zwłaszcza ta jedna: ignorantia iuris nocet (łac. nieznajomość prawa szkodzi). Może to komuś da do myślenia.... a może i nie.
PS. Małe memento.... to się nie zdezaktualizowało.