Mitrandir Mitrandir
216
BLOG

LONDYN 2012 CZYLI ZNÓW SIĘ NIE UDAŁO?

Mitrandir Mitrandir Polityka Obserwuj notkę 2

 Brytyjczykom trzeba pogratulować fantastycznego widowiska, zamykającego igrzyska 30. olimpiady. Było ono równie spektakularne jak ceremonia otwarcia i cały występ reprezentacji zjednoczonego Królestwa. Nam się znowu nie udało, a przynajmniej nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli.

Aż żal słuchać różnego rodzaju działaczy i znawców tematu, w tym dziennikarzy sportowych, szukających wyjaśnienia dość oczywistego i powszechnie znanego faktu, że sportową potęgą nie jesteśmy. Raczej też nigdy nie byliśmy i zapewne nie będziemy jeszcze długo. Wygrywali indywidualiści, indywidualnie wspierani. Zawsze tak było. Oczywiście zdarzały się i nadal będą się zdarzać przypadki, cudowne wyniki. Te epoka jednak odeszła już w niebyt wraz z odejściem na zasłużoną sportową emeryturę tych  wszystkich, którzy zaczynali jeszcze „za komuny”. Po tej ostatniej zostały nam rozbudowane środowiska różnej maści federacji i związków, specjalistów i znawców, którzy zawsze wiedzieli jak zdobywać medale.  W kwestii struktur i organizacji moglibyśmy konkurować z Amerykanami, Chińczykami a przede wszystkim z Rosjanami. Tylko z faktu istnienia złożonych instytucji nic nie wynika i w jakiejś mierze długo tak jeszcze zostanie. Czemu?

Badania dotyczące organizacji pozarządowych, które już kilka lat temu przeprowadził PAN, dobitnie pokazały, że związki sportowe to przechowalnia różnego rodzaju nieudaczników; stowarzyszenia bierne, nie wykazujące specjalnej aktywności. Raczej konsumują środki przeznaczane na ich działalność, albo - jak to ma miejsce w przypadku krajowego potentata jakim jest PZPN - są organizacją obliczoną na zysk komercyjny i utrzymanie własnej struktury. Wynik sportowy się nie liczy.

Na ten smutny obraz nakłada się kwestia poziomu sportowej edukacji młodzieży, który jest niski a wręcz tragiczny. W wielu małych miejscowościach istnieją już niezłe obiekty sportowe, ale świecą pustkami. Brakuje ludzi z pasją i pomysłami. A nawet jeśli i tacy się znajdą, to często trafiają na mur niekompetencji i niezrozumienia w związkach sportowych, czy urzędach. O lekcjach WF lepiej nie wspominać, bo ta kwestia jest tylko  jednym z   elementów nędzy naszej oświaty i wcale nie najważniejszym. Bez szeroko zakrojonej akcji społecznej, która mogłaby to zmienić nie ma co oczekiwać sukcesów na kolejnej letniej czy zimowej olimpiadzie. Na kolejnej zresztą i tak ich nie będzie za wiele - tak realnie. Można się ich spodziewać dopiero w kolejnej dekadzie. Przykład Brytyjczyków, czy Niemców (w przypadku piłki nożnej) jest w tej materii fantastyczny. Czego więcej chcieć? Model poprawy sytuacji istnieje. Nie trzeba go wymyślać od podstaw. Skoro Brytyjczykom po klęsce w Atlancie i 36. miejscu w klasyfikacji medalowej udało się wskoczyć na 3. miejsce.... czemu nam miałoby się nie udać.

Brytyjski sposób podejścia do problemu ma jeszcze jedną zaletę, która w naszym - polskim - przypadku jest szalenie istotna. Kluby sportowe integrują lokalną społeczność, a ich ewentualne sukcesy cieszą podwójnie czy potrójnie, o czym najlepiej wie sztangista Adrian Zieliński. Co jednak zrobić, kiedy działalność lokalnego klubu zderza się z rzeczywistością i miernotą związku sportowego? Tu pojawia się ogromne pole do popisu dla wielce szanownej Pani Minister. Jako ekonomistka, powinna mieć jakie takie pojęcie o wydajności struktur korporacyjnych, konstruowaniu właściwie działającej organizacji i istotnej roli delikatnych negocjacji. Zapewne dzisiaj, podczas konferencji prasowej, zapowie jakąś wielką rządową reformę, która będzie częścią kolejnej legislacyjnej ofensywy Donalda Tuska (wyśmianej przez PIS dla zasady, niezależnie od treści - tak na marginesie). Obieca lepsze rezultaty w Rio, ukaranie winnych i generalnie zapowie, że będzie lepiej. Ja w to nie wierzę. Bo to nie realne. 

Uwierzyć za to można w to, że wójt jednej czy drugiej małej gminy jest w stanie zorganizować klub sztangistów na światowym poziomie. Taka instytucja cieszy mieszkańców... i Polaków, bo są wyniki takie, że „mucha” nie siada. Gdybym więc miał coś doradzić wielce szanownej Pani Minister, zachęcałbym do tego aby środki finansowe kierować do samorządu, bo ten je najlepiej wykorzysta, zwłaszcza, że i tak na jego głowie jest edukacja - w tym sportowa. To pozwoli delikatnie obejść związki sportowe, które widząc wyniki same zasymilują najlepszych ale nie będą mogły dyktować wszystkich warunków.

Na koniec wypada pogratulować londyńczykom wspaniałych igrzysk i - tak paradoksalnie - cieszyć się z tego, że mieliśmy w nich, za sprawą rodaków, praktyczny udział w ich realizacji. 

Mitrandir
O mnie Mitrandir

Trudno pisać o sobie, szukając sensu, bo wszelkie kwalifikacje ideologiczne czy religijne a także zainteresowania naukowe stają się względne i jakoś "równouprawnione".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka