Mitrandir Mitrandir
1102
BLOG

Pralnia Amber Gold

Mitrandir Mitrandir Polityka Obserwuj notkę 5

 Pieniądze z handlu narkotykami, nierządu, haraczy i innej gangsterskiej działalności trzeba wyprać, czyli uczynić całkowicie legalnymi. Szlak Ala Capone polega na stworzeniu łańcuszka, który sprytnie zwiedzie instytucje kontroli finansowej. Od lat 70-tych, od kiedy stały się możliwe szybkie, globalne, elektroniczne transakcje międzybankowe łańcuszki skomplikowały się niebywale. Niemniej jednak jest kilka prostych sposobów „czyszczenia” znaczonych pieniędzy. Można je wywieźć w postaci drobnych sum do banku np. w Liechtensteinie (smurfing), można inwestować je tu i tam, można prowadzić kasyno i przegrywać je bez opamiętania (w zaklętym kręgu) albo szmuglować w kontenerach przez cargo na Okęciu, jak bohaterowie „Kilera”. Jest też inny sposób. Bezczelny. Nazywa się Amber Gold, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Problem w tym, że władze państwa, które z racji podpisanych porozumień międzynarodowych, powinny aktywnie przeciwdziałać wprowadzaniu do legalnego obiegu środków z działalności przestępczej, przez wiele lat nie dostrzegały nic nielegalnego w działalności „Bursztynka”. Dlaczego? Oto kilka hipotez...

  1. Amber Gold jako legalny interes, legitymizował swoje działania wspaniałomyślnymi darami, pozycjonując swoją markę, jako szczodrego mecenasa sztuki, wrażliwego na potrzeby Kościoła, ludzi i zwierząt. Co więcej, setki zadowolonych klientów, na czas płacone zobowiązania podatkowe  czy wszelkie możliwe składki skutecznie uśpiły czujność instytucji kontroli skarbowej. Dziury w prawie, doskonale wykorzystane przez AG, uczyniły ten biznes kryształowym i bezproblemowym. 
  2. Niemal magiczny wizerunek, kreowany przez profesjonalne agencje PR, świetnie zaprojektowane wnętrza oddziałów, cudowne i poważnie wyglądające logo, przekonają każdego. Trochę NLP i każdy wchodzący do przedstawicielstwa spółki uwierzy w to, że nie ma w tym nic niebezpiecznego. Nawet strona internetowa została zaprojektowana tak, aby mamić. Tylko dociekliwy umysł dostrzegł by brak zasadniczej informacji: skąd Amber Gold ma kapitał i kto zarządza spółką.  Żadnych nazwisk, żadnych szczegółów.
  3. Przychylność lokalnych polityków, podkreślających - jak choćby prezydent Gdańska - genialną innowacyjność biznesu Plichty - z pewnością sprzyjała utrzymywaniu zasłony dymnej. W tym kraju przecież wiele rzeczy się „załatwia”. Można więc „załatwić” również i to, że oficjalne organy nie zainteresują się spółką. Co więcej, będą bały się to zrobić. Nie można przecież kraść ludziom marzeń i nadziei, rozbudzanych przez imponujące kampanie reklamowe. 
  4. Te ostatnie uśpiły dziennikarzy, zwłaszcza śledczych - o ile jeszcze tacy istnieją (teraz, na szybko, kreuje ich chyba każda redakcja). Plichta płacił na czas za reklamy, płacił dużo. Po co pytać? Wszak rynek mediów, zwłaszcza tradycyjnych, kurczy się powoli. Grzebanie w działalności mafii zawsze kończyło się dla dziennikarzy „kłopotami”, lepiej zająć się ul. Wiejską i politycznymi wygłupami posłów. Ludzie to chcą oglądać a politycy siebie lubią oglądać. Nic więcej nie trzeba.
  5. Prokuratura, jest jeszcze prokuratura. Jeśli Plichtę stać było na drogi i genialny PR, to stać go również było na dość specyficzną „ochronę” wizerunku. Swego czasu sporo speców od tego typu działalności było w podwarszawskim Pruszkowie. Wymuszenia haraczy na restauratorach tłumaczyli koniecznością ochrony lokalu. Ich następcy, a może i następcy następców tamtą działalność nazwą pewnie prymitywnym barbarzyństwem. Dziś można uciszyć każdego i zadbać o jego bezpieczeństwo zupełnie inaczej. Bez zbędnej przemocy. To tylko kwestia funduszy i odpowiedniego sposobu przekonywania.  Mocodawcy Plichty z półświatka - to im najbardziej zależało na względnym bezpieczeństwie interesu - mogli to zapewnić i wydaje się, że robili to dość skutecznie, skoro prokuratura Amber Gold konsekwentnie sprawą się nie interesowała. 
  6. A co z ABW, CBA, CBŚ, AW i kim tam jeszcze?  Spekulowanie na ten temat jest rzeczą niezwykle trudną, ponieważ niewiele wiadomo. Wiadomo jednak, że żadna instytucja nie jest „nieprzenikliwa” i każda organizacja przestępcza chce wiedzieć jak najwięcej o swoim wrogu - i vice versa.  Wydaje się, że służby specjalne i komórki do zwalczania przestępczości zorganizowanej mogły połączyć elementy układanki w jedną całość znacznie szybciej, dwa czy trzy lata temu.  Jednak tego nie zrobiły. Dlaczego? Teraz, prawdopodobnie, jest już za późno. Trudno będzie udowodnić to, że jakieś sumy pieniędzy, wprowadzone do obrotu, są z nielegalnego źródła, skoro najzupełniej legalnie przepłynęły przez konta Amber Gold. 
  7. Pytanie o rolę służb będzie zawsze pytaniem skierowanym również do polityków, którzy owe służby kontrolują. Jaka była ich rola? Ile naprawdę wiedział Premier, ile wiedział Krzysztof Bondaryk? Czy polskie służby specjalne rozpracowywały organizacje mafijne z Pomorza? Kto do nich należał? Kto je krył i w jaki sposób? Teraz trzeba odkryć karty. Powołanie sejmowej komisji śledczej nie byłoby głupim pomysłem, gdyby nie to, że trafiliby do niej posłowie, którym raczej nie w głowie dociekanie prawdy. Platforma, która w tej sprawie nie powinna mieć nic do ukrycia, nie powinna się bać takiej komisji. No chyba, że ma coś za paznokciami. W tym kontekście nawet PSL pochwalił się oddalonym donosem na Amber Gold, a PO? Na razie nie ma nic, oprócz syna Premiera umoczonego w sprawę. 
  8. Po co Plichcie były linie lotnicze? Tu pozwolę sobie na odrobinę fantazji rodem z powieści kryminalnej. Jeśli miały one służyć  szmuglowi pieniędzy, to wymaga stworzenia dość sporego zaplecza z własną logistyką i ochroną. Rozkręcenie interesu OLT, zbudowanie megasiatki połączeń i związanych z nią tysięcy operacji lotniczych świetnie ukryje te, interesujące półświatek. Sprawdzenie wszystkich wykonywanych rejsów (wszystkie przecież są skrupulatnie rejestrowane przez krajowe i międzynarodowe instytucje odpowiadające za kontrole ruchu powietrznego) będzie w takiej sytuacji trudne a nawet niemożliwe. Poza tym lewy, niesprawdzony bagaż musiał jakoś trafić na pokład samolotu, z pominięciem kontroli albo przy ślepocie kontroli. Zagadkowa rola Portu Lotniczego im. Wałęsy w Gdańsku wymaga wyjaśnienia. Ponad to, lotnisko to było niedawno przebudowywane w związku z 2012 Euro, oprócz betoniarek, ciężarówek z z cegłami, mogły tam trafić i „inne” materiały, niekoniecznie budowlane. Zapewne też mogło to również działać w drugą stronę. Samoloty OLT mogły dostarczyć do Gdańska przesyłki przeznaczone dla specyficznego odbiorcy. Skoro - jak podał TVN, rejsy wykonywano  między innymi na linii Hamburg - Gdańsk - można się tylko domyśleć, co woziły samoloty i ile narkotycznej kontrabandy przywiozły.  

Podsumowując, w sprawie Amber Gold nadal jest znacznie więcej pytań, niż dostępnych odpowiedzi. Nawet gdyby zaledwie znikoma część powyższych hipotez była prawdziwa, w obecnej sytuacji śledztwo potrwa przynajmniej kilka lat i będzie to śledztwo międzynarodowe. Klienci „Bursztynka” pieniędzy raczej nie odzyskają za szybko. A Marcin P.? Hmmm... może zostanie świadkiem koronnym i znowu się wywinie?

Mitrandir
O mnie Mitrandir

Trudno pisać o sobie, szukając sensu, bo wszelkie kwalifikacje ideologiczne czy religijne a także zainteresowania naukowe stają się względne i jakoś "równouprawnione".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka