Mitrandir Mitrandir
208
BLOG

O kryzysie instytucji religijnych

Mitrandir Mitrandir Polityka Obserwuj notkę 4

 Słowa zmarłego wczoraj kard. Carlo Marii Martina mogą i powinny szokować. Zwłaszcza biskupów. Kościół katolicki powoli wpada w globalną religijną recesję i nie ma pomysłu, jak jej przeciwdziałać. Każdy, kto był we Włoszech, widział wielkie katedry, pełne dzieł sztuki i japońskich turystów. Modlących się wiernych trudno tam dostrzec. Czy religijność w modelu rzymskokatolickim przestała być potrzebna?

 

Prowadzone od lat badania socjologiczne a także spory naukowców co do tego, dlaczego ubywa wiernych w kościołach, łączy współcześnie jedna myśl: to nie kryzys religijności jako takiej, ale kryzys instytucji religijnych jest przyczyną rosnącego deficytu wiernych w świątyniach. Niekiedy bełkotliwe i mętne wypowiedzi hierarchów różnych kościołów (ubywa wszystkim, nie tylko katolikom), obwiniające za ten stan rzeczy współczesną kulturę i laicyzm, wskazują tylko na bezradność duchownych. Nie mają pomysłu, co z tym zrobić i w zasadzie nie chcą mieć. Kardynał Martin powiedział głośno tylko to, co jest bezsprzecznym faktem od lat, że rozdmuchane instytucje, generujące setki niepotrzebnych dokumentów, są w zasadzie zbędne. Sprawy nie uratuje już ani Papież - Showman ani jakikolwiek papierowy dekret, nakazujący poprawę. Kościół potrzebuje restrukturyzacji, podobnej do tej, jaką przeprowadza się w upadającym przedsiębiorstwie. Potrzebuje cięcia kosztów, grupowych zwolnień w pionie biurokracji oraz kreatywnego zarządzania, zrywającego z feudalną i postfeudalną przeszłością. W Europie dalej pokutuje XIX-wieczne przeświadczenie, że Kościół swoją pozycję może sobie zagwarantować poprzez różnego rodzaju porozumienia międzynarodowe oraz mniej lub bardziej jawne negocjacje polityczne. Jednak niewielka ich część dotyczy samych wiernych i ich realnych potrzeb. Częściej są one elementem politycznej wojny ze współczesnym światem. Biskupi okopali się na swoich pozycjach, wykopali głębokie transzeje, wybudowali bunkry i stanowiska dowodzenia otoczone drutem kolczastym. Nie mają już jednak armii, którą mogą dowodzić. Został już tylko lojalny korpus oficerski w postaci tysięcy prezbiterów. Ten jednakże robi się coraz bardziej wiekowy i niedługo nie będzie już kim walczyć.

 

Co można zrobić? Przede wszystkim nie być malkontentem. Nie narzekać i nie szukać masońskiego wroga. Potrzebna jest globalna zmiana i powinna się ona odbyć na soborze.  Instytucja ta jest genialnym wynalazkiem. Burza mózgów kilku tysięcy osób. Jest jednak małe „ale”. Wziąć w niej powinny osoby, wybrane demokratycznie - po jednej - z każdej diecezji. Dotychczas byli to wyłącznie biskupi.  Z tym trzeba skończyć. Kapłan sprawuje sakramenty a nie rządzi duszami. 

Mitrandir
O mnie Mitrandir

Trudno pisać o sobie, szukając sensu, bo wszelkie kwalifikacje ideologiczne czy religijne a także zainteresowania naukowe stają się względne i jakoś "równouprawnione".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka