Rozpoczął się czas najważniejszych nagród przemysłu filmowego świata anglojęzycznego, a dla wielu widzów w ogóle najistotniejszych. Jak zwykle preludium stanowią nominacje do Złotych Globów. Ponieważ zajmuję się głównie muzyką filmową i dziejami jej twórców, to niech mi będzie wybaczone że wyłącznie muzyczne wyróżnienia zostaną tutaj podane i nieco omówione.
Najlepsza Muzyka:
Anna Karenina. To nieco dziwna partytura. Dario Marianelli, raczej szuka natchnienia nad Sekwaną niż Newą czy Moskwą. czasów Imperium Rosyjskiego. Może i ma rację, skoro ówczesny establishment rosyjski snobował się światem romansów francuskich... A jednak coś tu zgrzyta. Aczkolwiek sama muzyka jest co najmniej nastrojowa, żeby nie powiedzieć urocza...
Atlas chmur (Cloud Atlas, reż. Tom Tykwer). To zdecydowanie jeden z najciekawszych projektów muzycznych sezonu. Tom Tykwer, który po raz kolejny nie tylko reżyseruje, lecz także tworzy narrację muzyczną filmu sięgnął tu wyżyn. Wraz ze stałymi współpracownikami muzycznymi Johnnym Klimkiem i Reinhaldem Heilem stworzyli rzecz świetnie zorkiestrowaną i przekonywującą. Zresztą warto posłuchać, jeśli kto nie wierzy.
Lincoln, to zapewne jedna z ostatnich niestety już partytur sygnowanych przez jednego z najwybitniejszych mistrzów muzyki filmowej – Johna Williamsa. A zarazem to już czwarta muzyczna odsłona tego twórcy dotycząca amerykańskich prezydentów – wcześniej był JFK, Adams (Amistad) i Nixon. Ta muzyka ma powietrze – jak to u Williamsa... A jednak znając możliwości Mistrza, nieco brak tej intensywności co w JFK, a przecież nie i obok tej muzyki nie da się przejść obojętnie.
Operacja Argo. Ta partytura jest niezwykle wtopiona w treść, profesjonalizm pełny co Aleksander Desplat udowadnia w każdym obrazie, lecz tutaj wydaje się bardziej „oprawcą” niż twórcą. Ten wielki czas Desplata jeszcze widać nie nadszedł. Ale wierzę, że nadejdzie.
Życie Pi. To znak, że klimaty azjatyckie w Hollywood cieszą się coraz większym wzięciem. Tylko, że to chyba gorsza wersja Rahmana. Mychael Danna, który Przerwaną lekcją muzyki wypełnił naszą wyobraźnię, już nie tak odkrywczy. Szkoda.
A jednak warto zwrócić uwagę, że dopiero co zadebiutował na ekranach Hobbit, który ma niewątpliwe szanse na nominacje muzyczne chocby przy okazji Nagrody Akademii. A Howard Shore, laureat Oscara, ma szansę nawet wygrać bieg do tego lauru za ten sezon, zwłaszcza że jest to muzyka naprawdę urzekająca....
O najlepszej piosence, nieco trudniej mi mówić, gdyż coraz mniej w tej kategorii nowej jakości. Sztampa, schemat królują, a do tego większość piosenek nie odgrywa roli w filmie, występując zazwyczaj w napisach. Dlatego też tylko wymienię nominacje w tej kategorii.
"For You" z filmu "Act of Valor" - Monty Powell, Keith Urban
"Not Running Anymore" z filmu "Stand Up Guys" - Jon Bon Jovi
"Safe and Sound" z filmu "Igrzyska śmierci" - Taylor Swift, John Paul White, Joy Williams, T Bone Burnett
Piosenka tytułowa z filmu "Skyfall" - Adele, Paul Epworth
"Suddenly" z filmu "Nędznicy" - muzyka Claude-Michel Schonberg, słowa Herbert Kretzmer, Alain Boublil
Nie ukrywam, że przeświadczony jestem głęboko o tym iż żadna z tych piosenek nie równa się pieśni Krasnoludów z "Hobbita". A pisze to człowiek, który był jednym z najgorzalszych krytyków muzyki Howarda Shore'a do "Władcy Pierścieni", a już Oscar w tej kategorii uważał za absolutne nieporozumienie, zwłaszcza w kontekście tego arcydzieła jakie stworzył Williams do "Sztucznej Inteligencji". Dlatego też proszę wierzyć - "Hobbit" jest co najmniej wart posłuchania...
Proszę wybaczyć zrzędzenie starego miłosnika muzyki filmowej, ale jak się stoi nad grobem, to się zrzędzi na wszystko....