„Churching“ (od „clubbing“) określa negatywnie potrzebę zaspokajania coraz to nowych wrażeń eklezjalnych, peregrynowania po mieście w poszukiwaniu lepszego kaznodziei, piękniejszego śpiewu itd. Nie będę do tego "procederu" odnosił się dzisiaj w szerszym wywodzie, tylko pewnej niedzieli, nocą, próbowałem go popełnić; z różnym zresztą skutkiem, co dokumentuję odpowiednimi zdjęciami.
Są one też zapowiedzią, że „Poza Matrixem na drugą połówkę Wielkiego Postu, poprzez Oktawę Wielkiej Nocy, aż po Święto Bożego Miłosierdzia, wchodzimy w tryb fofo, czyli że bedą się u nas pojawiały przede wszystkim zdjęcia, z minimalnym komentarzem. Podyktowane jest to względami prywatnymi – chęcią większego skupienia się w tym okresie, względami poetyki bloga – takie Tajemnice, jakie przyjdzie nam niedługo przeżywać, lepiej kontemplować według nas obrazem niż obgadywać; wreszcie też podyktowana taka strategia jest względami światowymi. Konklawe, nowy papież przysporzą powodzi medialnych słów, przez które nie mamy ambicji przebijać się z naszymi skromnymi myślami, stworzymy dla tego mainstreamu po prostu, i tylko, kontrapunkt foto.
Tyle przypisów autotematycznych, tymczasem „churching“ nocą , po Warszawskiej Starówce (w razie potrzeby kliknij na zdjęcia, aby powiększyć).