Platforma znów się oburzyła. Oburzyła się, bo jej lider nie dostał zaproszenia na debatę wyborczą i był to efekt uzgodnień miedzy sztabami PiS i LiD. Jeżeli takie uzgodnienia faktycznie były(właśnie słyszę Dudzińskiego, który mówi, że Kaczyński był zaskoczony wezwaniem Kwaśniewskiego), to trzeba sobie zadać pytanie, czy jest w tym coś złego i kto tak naprawdę jest przeciwnikiem PiS-u.
Celem PiS-u jest zwycięstwo w wyborach - to dla każdego oprócz wielbicieli teorii spiskowych jest rzeczą oczywistą. Ale za zwycięstwo będzie mógł uznać tylko uzyskanie przynajmnie 2/5 miejsc w parlamencie - tylko wtedy koalicja PO-LiD-PSL będzie musiała liczyć się z PiSem.
By zdobyć tak wysokie poparcie trzeba walczyć zarówno o elektorat PO, jak i LiD-u.Wystarczy popatrzeć na najnowszy spot PiS-u "Salon" . Mamy tu odniesienie do wszystkich haseł PO (na czele z "By żyło się lepiej, który teraz będzie kojarzył się z "Mordo Ty moja"). Z drugiej strony mamy wyraźny prztyczek w Jolę "Bezę" Kwaśniewską, a więc i LiD.
Dla PiS-u głównym wrogiem jest koalicja PO-LiD, stąd zarówno jedna, jak i druga partia będzie atakowana. Jeżeli Kwaśniewski tworzy możliwość debaty, to zdziwiłbym się, gdyby Kaczynski odmówił. Tym bardziej, że dużo lepiej trafia w odczucia społeczne. Przeciwnicy PiS-u sami podstawiają głowy pod topór. A w czasie kampanii wyborczej nie istnieje instytucja łaski.
