Nie będę ukrywał, że siedziałem w studiu wśród zwolenników PiS-u, więc nikogo nie zaskoczę mówiąc o zwycięstwie premiera. Ale sprzedam kilka ciekawostek, których w TV nie było widać.
Naprzeciw mnie siedział spin-doctor Kwaśniewskiego Waldemar Dubianowski i po jego reakcjach widać było jak na dłoni, że "to nie tak miało być".
Szczególnie dobrze widać to było podczas ripost Kaczyńskiego - o Koperniku, inteligencją PZPR-owców, czy skuteczności sądów 24-godzinnych.
Kwaśniewski był niezwykle sztuczny, choć czasami się uśmiechał, to widać było jego ogromne zdenerwowanie. Nigdy bym się nie spodziewał, że Kaczyński będzie bardziej "na luzie" od disco-Kwaśniewskiego...
O zwycięstwie Kaczyńskiego przesądziły także następujące czynniki:
- Kaczyński mówił konkretami, Kwaśniewski ogólnikami
- Kaczyński trafiał w target "zwykłych Polaków" , wpisywał się w pisowskie hasła walki z korupcją, korporacjami, układem, elitami. Kwaśniewski jeździł tak płytko, że poza hasłem "odsunąć PiS od władzy" niczego więcej nie zapamiętałem. To już nawet HGW lepiej debatowała...
- w dwóch ważnych punktach Kwaśniewski strzelił samobója - wyraźnie akcentował, że jest przeciwko zmniejszeniu podatków- a przecież gra toczyła się o liberalnych zwolenników PO i co najważniejsze powiedział, że jest zwolennikiem liberalizacji prawa karnego - większego samobója strzelić sobie nie można...
A największą wpadką debaty była pani Olejnik - chyba wiele czasu minie, zanim poprowadzi jakąś debatę...