Któryś z celebrytów reżimu Mubaraka wyrwał się z oskarżeniem, że obecną rewoltę zorganizował Mossad. Brzmi jak dowcip z brodą... Świat arabski nauczył się zwalać wszystko na Żydów stosunkowo dosyć późno - dopiero w dobie kolonializmu... od Europejczyków.
Drugim „brodatym dowcipem” jest apel pani Clintonowej do ekipy Mubaraka, żeby nie blokowała Facebooka, Twittera i YouTube. To właśnie za ich pośrednictwem (podobnie jak w Tunezji) opozycja, nawołuje do obalenie „skorumpowanej dynastii Mubaraków”.
Zgodnie z optymistycznym założeniem, „dynastia” radzi sobie całkiem nieźle. Przymknęła już z 3000 „zadymiarzy”, których losy nie są znane. Zapewne korzystają z zasłużonej sjesty w jakiejś zacisznej oazie, gdzie okaże się, czy mają jakiegoś prowodyra...
Ustalenie tego jest teraz bodaj najpilniejsze, gdyż inaczej nie zdołają zgnieść rebelii w zarodku... O ile wiadomo, za obecną falą protestów nie stoi - jak na razie - skrajne „Bractwo Muzułmańskie”, które jednak w decydującej chwili może się na to załapać.