Pragnę przypomnieć wszystkim zainteresowanym, że w 1935 roku Persja zmieniła urzędową nazwę na Iran. Ta zjawiskowa nazwa “zapożyczona” została od starożytnego ludu Ariów. Panujący wówczas łaskawie, prohitlerowski Reza Szach Pahlawi, sygnalizował, że Persowie - inaczej niż Arabowie - też przynależą do “aryjskiej rasy panów”.
Cała ta historyjka przypomniała mi się, bo irańska telewizornia puszcza co tydzień wyprodukowaną w pocie czoła telenowelkę pt. “Zero Degree Turn” – cieszącą się dużą oglądalnością. 22-odcinkowy serial (na razie poszła jedna trzecia) – nakręcony został w paru miastach Europy i widać z miejsca, że Ahmadineżad sypnął kasą aż miło.
Miejsce akcji: Paryż pod okupacją niemiecką; główny heros: irański dyplomata - Habib Parsan (postać fikcyjna) - ratuje Żydów przed komorami. M.in. wyrywa ze szkopskich szponów swoją ukochaną - Sarę Struk. Utrzymane jest to w tonacji mrocznej, znanej z europejskich filmów o Holokauście, kapelusze nisko na oczach etc.
Żydzi z walizkami, eskortowani do ciężarówek, mają wprawdzie za duże Gwiazdy Dawida, a esesmami w przydużych hełmach cienko skrzeczą po persku - ale mniejsza. Twórcy sagi twierdzą, że jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, choć proszkopski Reza Szach Pahlawi pewnie by zszedł z wrażenia, ale nie o niego się rozchodzi.
Chodzi o Ahmadineżada, który zaczął nagle robić za Schindlera.