post-nihilista post-nihilista
24
BLOG

Dylematy liberała

post-nihilista post-nihilista Polityka Obserwuj notkę 0

"Naprawdę istotny jest spór o to, jaka ma być Polska. Czy jej polityka, prawo, konstytucja wreszcie mają dawać uprzywilejowaną pozycję jednej Prawdzie czy też stwarzać wyłącznie ramy dla pokojowego współżycia wyznawców różnych prawd, wzorców moralnych, kanonów obyczajowych i estetycznych itp.?"

"Fundamentalne zasady liberalne: prymat wolności osobistych nad moralnymi przekonaniami większości, wolność słowa gwarantująca względną niepodatność na zapędy cenzorskie, wolność zgromadzeń zagwarantowana niezależnie od treści wyrażanych przez uczestników legalnych demonstracji, neutralność światopoglądowa i religijna państwa – dziś są poddane w wątpliwość w sposób bardziej pryncypialny niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich siedemnastu lat."

Te zadania wydają się być zasadniczą częścią wywodu zawartego w tekście Wojciecha Sadurskiego o liberalizmie po przejściach.

Spór, o którym pisze Wojciech Sadurski, jest niewątpliwie sporem bardzo ważnym i generalnie ja w tym sporze zajmuję pozycją zbliżoną do pozycji Sadurskiego. W odróżnieniu od niego uważam jednak,że to nie jest jedyny ważny spór który się obecnie toczy w Polsce, a nawet że nie jest to obecnie spór najważniejszy.

Wbrew temu co pisze Sadurski, wymienionych przez niego liberalnych zasad(wolność słowa, zgromadzeń, równość wobec prawa etc.) w zasadzie nikt z prawicowego mainstreamu (PiS i okolice) w dyskrusie publicznym nie kwestionuje de iure, spór toczy się natomiast o ich interpretację, a przy okazji niekiedy przedstawiciele katolickiej większości udając Greka łamią te zasady de facto (np. kwestia finansowania Świątyni Opatrzności Bożej lub zakazu "parady równości"), udając, że oni te zasady szanują i podając jakieś naciągane uzasadnienia, które mają to wykazywać (np. że finansowanie ŚOB to sposób na wywiązanie się państwa polskiego z jego rzekomych zobowiązań mających ponad 200 lat lub że parada równości zagrażała bezpieczeństwu... jej uczestników). Samych zasad wolności słowa czy niedyskryminowania obywateli na tle ich przekonań światopodlądowych nikt jednak w dyskursie publicznym nie podważa (nie mówię o radykalnie prawicowych blogerach, gdyż to tylko folkor). Niewątpliwie należy ciągle tych zasad pilnować i polemizować z próbami ich obchodzenia lub nieliberalnego reinterpretowania, ale nie sposób w mojej ocenie uzasadnić tezy o "fundamentalnym odejściu" od tych zasad przez partię polityczną obecnie rządzącą w Polsce. 

Kiedy Kaczyński przeciwstawił "Polskę solidarną" "Polsce liberalnej" to jest dla mnie jasne, że nie miał na myśli akurat kwestii związanych z wolnościami obywatelskimi i liberalnymi zasadami, o których pisze Sadurski. Ja to rozumiem jako położenie nacisku na solidaryzm społeczny i wspieranie tych grup społecznych, które w swoim odczuciu nie w pełni lub wcale nie skorzystały z przemian po 1989 roku. Liberalizm jest tutaj pojmowany głównie w kategoriach ekonomicznych. Żeby była jasność, to moim zdaniem polityka społeczna PiSu to głównie demagogia, nieporadność i totalna improwizacja, w dodatku skutkująca brakiem zainteresowania tak istotnymi elementami dobra wspólnego jako dążenie do ograniczenia długu publicznego czy przywrócenie elementarnej sprawiedliwości w zakresie obciążeń fiskalnych (np. mam na myśli np. to, że obecnie przynależnosć do kategorii prawnej pt. "rolnik" w zasadzie zwalnia z jakichkolwiek realnych obowiązków finansowych wobec państwa - niezależnie od statusu majątkowego konkretnego "rolnika").

Ale jest w Polsce inny jeszcze istotny konflikt. To jest konflikt dotyczący tego, jak usprawnić polskie państwo (tj. sieć kontrolowanych lub finansowanych przez to państwo procedur) tak żeby władza publiczna była w stanie wywiązać się z jakichkolwiek zadań wobec obywateli - czy to będzie zapewnienie sprawnego systemu walki z przestępczością, efektywnego systemu egzekucji należności cywilnoprawnych czy też budowa i utrzymanie sieci drogowej. Oczywiscie, w warstwie werbalnej wszyscy są "za", ale w warstwie realnej nie - w warstwie realnej istnieją zarówno przeszkody instytucjonalno-prawne jak i grupy ludzi, w których interesie jest to, żeby państwow pewnych sferach działało nieskutecznie, np. żeby łatwo było uzyskać państwowe pieniądze lub sowicie korzystać z udzielonych przez prawo monopoli bez zbędnego wysilania się (np. komornicy czy notariusze, z całym szacunkiem dla tych szacownych profesji, rzecz jasna).

Liberałom w Polsce dużo zaszkodziło to, że w tym ostatnim sporze nie wykazywali zbyt wielkiej lub zgoła żadnej inicjatywy, a jeśli się wypowiadali to raczej w sposób potępiajacy mniej lub bardziej udolne próby usprawnienia państwa. Miało być tak, że im mniej państwa tym lepiej, a społeczeństwo obywatelskie samo sobie poradzi. Otóż niekoniecznie, jeśli to społeczeństwo jest społeczeństwem zatomizowanym i zdemoralizowanym przez lata panowania realnego komunizmu.

Tu płynnie przechodzimy w kolejny spór - spór o żałosne dziedzictwo Peerelu w każdej w zasadzie dziedzinie życia społecznego. Czy liberał musi się do tych kwestii odnosić obojętnie ? I jest jeszcze inny spór - o to czy idee i hasła umownie mówiąc "patriotyczne" mogą w jakiś sposób pomóc w usprawnianiu władzy publicznej, budowaniu kapitału społecznego, etc. Czy liberał musi być w stosunku do postaw i patriotycznych co najmniej wstrzemięźliwy, jeśli nie ironiczny ?

Hm, rozpisałem się. Ale chciałem pokazać, że zawężanie sporu o liberalizm (i jego rzekomą porażkę w Polsce) tylko do kwestii poruszonych Wojciecha Sadurskiego jest błędem. Po pierwsze, nie pozwala dostrzec, co tak naprawdę jest odrzucane przez tych, którzy niechętnie reagują na samo słowo "liberalizm". Po drugie (i ważniejsze), takie zawężenie powoduje błędne wrażenie, jakoby o wyborach i sympatiach politycznych powinny decydować wyłącznie kwestie, o których pisze Sadurski. A tymczasem nie ma nic wewnętrznie sprzecznego w postawie, która godzi przypisywanie znacznej wartości zasadom, o których pisze Wojciech Sadurski, z przyjęciem do wiadomości, że  pewne odstępstwa od tych zasad mogą być ceną za realizowanie innych istotnych wartości, takich jak budowa bardziej sprawiedliwego społeczeństwa i/lub bardziej sprawnego państwa. Oczywiście, nie ma też żadnych powodów, aby przyjmować na wiarę twierdzenia każdej partii politycznej, która głosi, że takie istotne wartości realizuje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka