Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki
104
BLOG

Jesień ludu

Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki Polityka Obserwuj notkę 0

Ostatni tydzień minął pod znakiem związkowych protestów w Warszawie. Z tej okazji padło wiele zdań ze strony rządzących, zarówno państwem jak stolicą, o formule akcji protestacyjnej oraz jej uciążliwości dla mieszkańców Warszawy. Oni sami jakoś mniej nerwowo reagują na obecność przyjezdnych.

Chyba najpopularniejszym ostatnio stwierdzeniem powtarzanym przez stronę rządową jest zdanie mówiące o tym, że ulica nie jest miejscem dialogu. Nawet orzeł PSL, minister Kosiniak – Kamysz, spec od polityki socjalnej, a wcześniej kandydat na ministra zdrowia, powtarza to cały czas. Nawołując przy tym do rozmów w komisji trójstronnej. Pisałem już o tym kilkakrotnie, ale warto to jeszcze powtórzyć. W ostatnich latach komisja ta zmieniła się zdecydowanie w dwustronną, rząd reprezentuje raczej stronę pracodawców, zapominając o roli mediatora, a poziom dialogu widać na przykładzie zmian wprowadzanych choćby przy ustawie emerytalnej czy tzw. elastycznego czasu pracy i zasad wynagradzania.

Też wydaje mi się, że lepszym od ulicy miejscem do rozmów jest na przykład kawiarniany stolik, zaciszna sala konferencyjna czy gabinet premiera. Musi jednak wystąpić warunek sine qua non – po pierwsze znaleźć się partner do dialogu, po drugie chcieć rozmawiać. Niestety, jak już wiele razy się okazało, rząd Tuska musiał za młodu naoglądać się „Wejścia Smoka” z Brucem Lee. Skąd taka teoria? Otóż zdaje się on przekładać na polską rzeczywistość główną myśl towarzyszącą bohaterowi filmu w jego zmaganiach z przeciwnikami - fighting without fighting – czyli „walka bez walki”. Co prawda zmodyfikowaną na swoje potrzeby, bo brzmiącą „dialog bez dialogu”, ale generalnie sprawdzającą się od kilku lat. Doskonale widać to było przy kwestii okręgów jednomandatowych, referendum zaproponowanym przez związki w przypadku ustawy emerytalnej i szeregu innych poczynań, bezpośrednio mających wpływ na naszą przyszłość – ostatnio choćby przy zmianach w OFE. Dialog ze społeczeństwem, zdaniem obecnej ekipy, polega na tym, że ona wie lepiej, a reszta morda w kubeł – słuchać radia.

Nawet pani (prawie odwołana prezydent i prawie mianowana komisarz stolicy) Hanna Gronkiewicz – Waltz przejęła się losem współobywateli narażonych na obecność protestujących i utrudnienia, jakie spowodują w życiu Warszawy. Patrząc na szereg inwestycji drogowych prowadzonych sprawnie pod jej zarządem wydaje mi się, że nawet sto tysięcy protestujących nie osiągnie takiego rezultatu, jak na przykład tarcza drążąca metro. No ale pani HGW, jako wiceszefowa PO, była winna to stwierdzenie swojemu guru, który właśnie w sprawie referendum o odwołanie władz stolicy dał także pokaz swoistego rozumienia dialogu zgodnie z definicją Bruce’a – „jak chcecie to se odwołujcie, a my i tak was mamy w d…”

Jak już też zdarzyło mi się o tym pisać, ciekawa to formuła działania władzy, która co rusz powołuje się na demokrację, solidarnościowe korzenie i opozycyjną przeszłość w latach PRL. Stąd dziwią mnie padające z obozu rządowego zdania o destabilizacji państwa i próbach obalenia władzy siłą. Bez obaw panowie i panie, macie wszak doskonały wzorzec w postaci okrągłego stołu. Tylko trzeba usiąść i zacząć rozmawiać, szanując drugą stronę - ludzi po których plecach dostało się na szczyty władzy, a nie okazując im za każdym razem, gdzie się ma ich prawa i że wie się od nich wszystko lepiej.

My mamy do dyspozycji mechanizm zmiany władzy w postaci wyborów i jeśli dotrwacie do końca kadencji wystawimy wam rachunek za ten „dialog”. Za pracę do 67 roku życia, za rosnące podatki, bezrobocie, emigrację za chlebem, politykę prorodzinną, korupcję, nepotyzm i marnotrawienie publicznych pieniędzy. Za ośmieszanie polskiego państwa też. I za smoleńskie błoto.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka