Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki
2456
BLOG

Infiltracja, czyli stawiam na Macierewicza

Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki Polityka Obserwuj notkę 19

 

Jeżeli potwierdzą się doniesienia „Rzeczypospolitej” o tajnej umowie w sprawie współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, podpisanej przez generała Noska po katastrofie smoleńskiej, będzie oznaczało to zaprzepaszczenie dwudziestu lat prób wybicia się na niepodległość.

17 września, bez huku i walenia w bębny obchodziliśmy 20 rocznicę wyjścia z Polski Armii Radzieckiej. Był to pierwszy, praktyczny syndrom, odzyskiwania władzy nad krajem, w którym od 1989 roku zachodziły zmiany mające na celu przywrócenie suwerenności strukturze państwa i godności jego obywatelom. Nie wiem, czy udałoby się to, gdyby na czele postsowieckiego molocha nie stał Borys Jelcyn, tylko jakiś demokrata w typie Putina. Z drugiej strony, obserwując przez kolejne dwadzieścia lat zmiany zachodzące w otoczeniu polskich sił zbrojnych, służb wywiadu i kontrwywiadu oraz ich cywilnego i mundurowego kierownictwa, dochodzę do wniosku, że opuszczając militarnie nasz kraj Rosjanie pozostawili sobie przeogromną strefę penetracji. Umowa Noska jest tego najlepszym dowodem.

Według danych publikowanych przez specjalistów zajmujących się działalnością służb wywiadowczych, po opuszczeniu w 1993 roku Polski przez wojska rosyjskie pozostało w naszym kraju około 16 tysięcy rosyjskich agentów. Do liczby tej można spokojnie doliczyć drugie tyle polskich współpracowników zainstalowanych w post peerelowskich służbach, choć niektórzy mówią o liczbie dwukrotnie większej. Jednym słowem, wychodząc z Polski, Rosjanie pozostawili zaplecze wywiadowcze umożliwiające skuteczne infiltrowanie organizmu państwa dążącego do struktur NATO i UE. Nie mówiąc już o tym, że cała kadra generalska Wojska Polskiego, do niedawna zwanego jeszcze Ludowym, ukończyła moskiewskie uczelnie. Swoją drogą instytucja ta, czyli wojsko, najbardziej umiejętnie uniknęła odpowiedzialności za swoje czyny w latach PRL, lokując się we wszystkich sondażach, jako jedna z tych, do których Polacy mają największe zaufanie. Majstersztyk PR armii, bo na jej czele wciąż stali odpowiedzialni za strzelanie do stoczniowców czy górników.

Wszelkie próby zmian i oczyszczenia tej nienormalnej atmosfery były błyskawicznie torpedowane i duszone w zarodku, a najlepszym przykładem pierwszego ataku jest obalenie rządu premiera Jana Olszewskiego.  Nie czas i miejsce, by wyliczać wszystkie dziwne wydarzenia, jakie mogą być związane z działalnością służb, ale choćby kilka z minionego dwudziestolecia. Decyzja o zakupie słynnej siedziby MSZ, zwanej podsłuchowcem, szafa Lesiaka, blokowanie awansów żołnierzy kończących amerykańskie akademie, dziwna sprawa ministra Szeremietiewa – uniewinnionego od zarzutów, ale skompromitowanego w chwili prowadzenia do znaczących zmian w strukturze i wyposażeniu polskiej armii.

W kontekście tych wszystkich wydarzeń jakże tytaniczną i wielką pracą jest próba rozwiązania WSI przez Antoniego Macierewicza. Próba, bo sądzę, że ta formacja ma się nadal dobrze i nieformalnie działa w różnych sferach życia państwa. A nieświadoma (lub wręcz odwrotnie) banda klakierów wylewa krokodyle łzy nad losem biednych polskich służb, skrzywdzonych przez „strasznego Antoniego”. Tylko dlaczego pierwszym dokumentem, jaki po katastrofie smoleńskiej nowi lokatorzy pałacu prezydenckiego dopadli, był aneks do raportu WSI? Jak wyglądały późniejsze nominacje generalskie? Ilu pracuje jeszcze dyplomatów, którzy mają mocodawców za wschodnią granicą? Ile nieformalnych umów zawarto po katastrofie smoleńskiej? Myślę, że upływający czas przyniesie na to odpowiedź. Choć konkluzja tych faktów może być jedna. Rosja nigdy nie zrezygnowała ze strefy wpływu w „priwislinskim kraju” . Bo zawsze były tu elity, które można było kupić. Pieniądzem, awansem, karierą. Dziś, być może, tanim gazem, inwestycjami w puławskie azoty czy przetrzymaniem wraku tupolewa, aż zgnije. A wszystko to w cieniu uśmiechu ministra Ławrowa. I teczek z dziwnymi umowami zamkniętych w jego szafie. Panie Antoni, niech Pan wraca.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka