Najbardziej optymistyczną wiadomością ostatnich dni jest rozpad LiD. Tym samym sen o kontrataku zjednoczonej, odnowionej moralnie lewicy staje się jedynie mrzonką.
Lewica jest mielona na plankton, z którego każdy organizm chce zbudować jedyną, słuszną i silną lewicą. W kolejce do "tronu" czekają jeszcze inni klauni - towarzysz Leszek Miller i czerwony wielebny Foltyn.
Z przyjemnością będę patrzył na to jak będą sobie wydrapywać oczy. Z resztą ostatnio miałem już okazję widzieć kłótnię towarisza Millera z posłanką Błochowiak, w programie "Kropka nad i" Moniki Olejnik.
Teraz pora na rozpad w kolejnym bastionie socjalizmu - PiS.
Co do PO nie mam takich nadziei. Pan Donek kieruje partią ręką niemniej mocną niż Jarosław K. swoją. Rokita już zapłacił za samowolkę, więc nikt nie może się czuć niezastąpiony. Dodatkowo ku lojalności skłaniają wyjątkowo wysokie słupki poparcia. Należy jednak pamiętać, że zwykle rozpadów nie obserwujemy w okresach świetności, a wtedy gdy okręt idzie na dno. Tak było z PO za czaswów AWS, SdPL za rządów SLD i posłami Samoobrony za rządów PiS.
