karol7422 karol7422
177
BLOG

Umorzenie - prolog

karol7422 karol7422 Gospodarka Obserwuj notkę 0

 

Podobienstwo wszystkich postaci w niniejszym blogudo postaci rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

 

Kiedy obudził się o świcie, wiedział, że dzisiejszy dzień będzie wreszcie dniem udanym. Czekał na ten dzień z niecierpliwością. Długie wieczory, pełne ssanie w dołku, ściśnięty brzuch.Dość tego. Oczekiwał z niecierpliwością tego dnia od dawna, od kilku długich lat. Wiedział, ze dzień wreszcie przyjdzie, że skończy się ta jego droga przez mękę.

Od dawna zadbał o wszystkie drobiazgi, tak by na żaden trop nikt nie dał rady wpaść.Żadne CBA czy CBŚ czy ABW. Wszystko zostało umiejętnie pochowane. Wszystko i wszyscy. Każdy wiedział co i kiedy ma mówić. Robić. Schować. Pokazać. Znał ich. Widział na co każdego z nich stać. Co może, a co nie może każdy z nich zrobić.

- Pięknie dzisiaj słonko świeci – wyszeptał z uśmiechem do leżącej jeszcze w słodkim półśnie piękności. Dumny był z siebie, że ma w domu taką ślicznotkę. Spała dalej smacznie.

No Lala. Bez fałszywego wstydu. Leżąca w łóżku kobieta prezentowała swoje krągłości nie osłonięte żadną bielizną. Pomimo swoich lat, wiedział że cudo w jego łóżku jest zaspokojone na kilka godzin i nie będzie przeszkadzała mu w przeżywaniu zwycięskiego dnia.

Kurna, wreszcie pokaże tej bandzie głupków, kto tutaj rządzi, kto ma rację w tym pierdzielonym grajdole.

Plecy trochę bolały, ale to nic. Trzeba będzie zastanowić się nad zgubieniem paru kilo tłuszczyku. Świadomość ta wolno, ale nieubłaganie docierała do jego głowy. Jeszcze będzie miał czas na relaksy w spa, będzie mógł to robić, gdy już to wszystko się skończy. Jego dusza bojownika cieszyła się na marsz zwycięstwa, wśród pokłonów tłumu, mediów, maksymalnej telewizji, będzie kroczył dumnie. To jego zwycięstwo, jego walka, wygrana.

Ładna ta moja lalunia, ale pożytku z niej niewiele. Sam musi ubierać się, sam wybrać koszulę, krawat. Wiedział o swoich niedostatkach. Marynareczka wyrośnięta, grzyweczka ulubiona.

A w dupie mam jak się ubiorę, nikt mi nie może nic powiedzieć. To ja mam moc i ja mówię tym ludzikom co i jak mają robić. Mają się mnie słuchać, a jak nie to won.

Paszła won.

To jego ulubione powiedzonko.

Paszła won.

Jak on to lubił. W tych słowach wyrażała się cala jego moc. Szanował siebie za te słowa.

To co że nie wszyscy mogli na swoich plecach poczuć jego moc. To tylko kwestia czasu kiedy jedna z drugą pierdoła poczuje jego silę

Paszła won.

Kosztuje to co prawda trochę kasy, ale nie żal kasy, kiedy może powiedzieć takiemu dupkowi PASZŁA WON.

Kasa zresztą nie jego.

Durne ćwoki muszą płacić co im każę, bo jak nie to PASZŁA WON.

Ach jak przyjemnie. Ma to co lubi. Wreszcie, Będzie tego bronił.

Oko pieści piękna lalunia, piękne łóżko, pokój ogromy, z lustrem na suficie, z oknem na piękną przyrodę. Jeść się chce – a ta leży i ani jej w głowie zabrać do śniadanka.

Co za świat. Jak ładna to leniwa, jak robotna to wygląda jak bura suka.

Miał już ich wiele. Doszedł jednak do wniosku, że lepiej na ładnej lali się oprzeć okiem niż napawać robotą zrobioną przez brzydactwo.

Przypomniało mu się, że jest takie powiedzenie, że nie ma brzydkich kobiet. Kurna – ten co to wymyślił, nie widział chyba Franki, Krychy czy Joasi. Na wspomnienie tej ostatniej odeszła mu nawet ochota na jedzenie. Brzydota to też forma dietetyczna – haha.

Poczucie humoru nie było jego silną stroną. Zawsze dziwił się ludziom w lot chwytającym dowcipy i rozmowy w kinie, na ekranie. To nudziło go zawsze. To nie było prawdziwe życie, mięcho, które kochał. Kochał miłością zazdrosną, wielką, ogromną. Miłością, której wszystko podporządkował, każdy krok, każdą minutkę swojego żywota. Żywota prezesa.

Lubi sobie powspominać. Analizować swoje roboty, decyzje, kobitki, dupków.

Zawsze uważał się za wytrawnego gracza. Teraz będzie zbierał plony. Czuł, że dzisiaj to się stanie. Wreszcie oficjalnie potwierdzi się, że prokurator łyknął co trzeba i zaśpiewa łabędzim głosem, że nikt nie ma prawa do niego mieć żadnych wątów. Wreszcie te gnojki, dupki, głupki będą musieli odpieprzyć się od NIEGO.

NIC TO, że trzeba było trochę się przy tym napracować, nagłówkować, ponaginać, falandyzować, przelewać a i kesz sypnąć. Co to jednak jest te marne ZETY, wobec wpływów codziennych, tygodniowych, miesięcznych, rocznych. On to sobie wszystko ładnie, fachowo poukładał, żeby tak wchodziło do miseczki, żeby błyszczały te kasiorki jak brylanciki.

Z trudem zapiął ostatni guzik koszuli, krawat pod kołnierzyk, pod gardłem już dano przestał próbować zapiąć. Trzeba będzie kupić większy rozmiar. Marynareczka na plecki, teczka z papierami pod pachę.

Kochanie – lecę.

Garaż, brama wysuwana do góry – cholera coraz trudniej, ale to nic, będzie jeszcze czas na złapanie kondycji. Autko pali jak złoto. Nówka.

Minut kilka i miejsce przed biurem czeka. Niech by jakaś menda spróbowała. Wszyscy wiedzą, kto ma prawo tu postawić furę.

Zapach kawki, na biureczku czeka już dzbanuszek. Jadzia nauczona.

Pierwszy telefon z rana do Pro.Kuratorka. - No i jak? JEST DECYZJA?

- TAK TAK. Tak jak kazałeś!!

- WOW. DZIĘKI

No, to teraz balanga.

Jest rok 2011 wiosna                                    C.D.N.

karol7422
O mnie karol7422

Krytyczny wobec rzeczywistości spółdzielczej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka